Reklama

Znaleziony rękopis i kartki z dziennika

Ta płyta – ostatnia, nad którą pieczę sprawował Krzysztof Penderecki, uświadamia, że ciągle dokonujemy odkryć w jego muzyce.

Aktualizacja: 06.01.2021 19:55 Publikacja: 06.01.2021 18:27

Jurek Dybał, Sinfonietta Cracovia Penderecki’s Sinfoniettas CD, LP Sony Classical, 2020

Jurek Dybał, Sinfonietta Cracovia Penderecki’s Sinfoniettas CD, LP Sony Classical, 2020

Foto: materiały prasowe

Pięć utworów nagrał dla Sony Jurek Dybał z kierowaną przez siebie Sinfoniettą Cracovią, która dzięki zaangażowaniu Elżbiety i Krzysztofa Pendereckich nosi obecnie tytuł „orkiestry stołecznego królewskiego miasta Krakowa". Nagrań dokonano w Europejskim Centrum Muzyki w Lusławicach, w którym kompozytor zbudował jedną z najlepszych akustycznie sal w Polsce.

Rozpiętość muzyczna i czasowa wybranych kompozycji, a pisanych dla orkiestry kameralnej, jest ogromna – od „Trzech utworów w dawnym stylu" z 1963 roku po sinfoniettę „Kartki z nienapisanego dziennika" o pół wieku późniejszą. W tym pierwszym dziele guru polskiej awangardy, jakim był wówczas Krzysztof Penderecki, zaskoczył znajomością reguł muzyki barokowej.

Potem poszedł jeszcze inną drogą, a obecnie ta kompozycja stanowi ciekawe uzupełnienie jego wczesnego dorobku. Wykorzystał w niej zresztą tematy, które stworzył do kultowego dziś filmu „Rękopis znaleziony w Saragossie" Hasa. Na wczesnym etapie kariery Penderecki dużo komponował dla teatru i filmu.

Utwór drugi, będący opracowaniem własnego III Kwartetu „Kartki z nienapisanego dziennika" z 2011 roku, to odwołanie do wielkich klasyków muzyki kameralnej i do wspomnień z dzieciństwa spędzonego w wielokulturowej przed II wojną światową Dębicy. Stąd pojawia się w utworze melodia huculska, którą grywał na skrzypcach jego ojciec.

Cały album przepełniony jest zadumą i nostalgią. Taka jest też sinfonietta na klarnet i orkiestrę czy „Agnus Dei". I w tym przypadku mamy do czynienia z opracowaniami własnych utworów.

Reklama
Reklama

Sinfonietta narodziła się z kolejnego kwartetu. „Agnus Dei" – skomponowane spontaniczne tuż po śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego – było pierwotnie przeznaczone na chór a capella. Potem w takim też kształcie zostało włączone do wielkiego „Polskiego Requiem". Dopiero w następnej kolejności Krzysztof Penderecki zdecydował się na wersję orkiestrową.

To była zresztą istotna cecha jego twórczości. Wielokrotnie swoim utworom nadał nowy kształt brzmieniowy. Czasami robił tak, jakby chciał sprawdzić ich nową jakość brzmieniową, czasami czynił to na życzenie samych muzyków lub by zapewnić swoim utworom możliwość częstszego dotarcia do odbiorcy.

Warto dokonywać porównań różnych wersji, bo na przykład „Agnus Dei" zagrane przez orkiestrę brzmi zupełnie inaczej. Zawsze należy jednak słuchać uważnie, by docenić niezwykłe wyczucie formy cechujące muzykę Pendereckiego, zwłaszcza w czujnych interpretacjach Sinfonietty Cracovii dyrygowanej przez Jurka Dybała oraz austriackiego klarnecisty Daniela Ottensamera.

Kultura
Waldemar Dąbrowski znowu na czele Opery, tym razem w Szczecinie
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama