Kanadyjczyk z Toronto, który zdominował scenę hip hop-u w ostatnich latach, w 2016 roku potwierdził status jednego z największych raperów wszechczasów. 24 października świętował 30. urodziny i sukces sprzedaży tegorocznego albumu „Views”. Rozszedł się on w 2,5 mln egzemplarzy, a streaming w Apple Music przekroczył miliard odsłuchań.
Drake kreował swój wizerunek i szukał miejsca w rap-grze już od prawie dekady. Od początku spotykał się z hejtem internetowych fanów „prawdziwego hip hop-u”. Stale był krytykowany za niespotykaną wcześniej w rapie wrażliwość. Zarzucano mu i to, że miał wyjątkowo komfortowe, jak na rapera, dzieciństwo. On jednak nie chciał schlebiać publiczności. To, co było mu wytykane, miało stać się wkrótce jego największym atutem. W czasie, kiedy przebijał się do mainstreamu - rap przeżywał metamorfozę. Do gry wchodziło nowe pokolenie.
Słuchacze potrzebowali nowości, które mogliby odnieść do swojego, zwykłego życia. Klasyczna gangsterska „nawijka” w większości się przejadła. I właśnie na tym skorzystał młody Drake.
Szybko znalazł grupę odbiorców i po paru latach stał się jednym z najważniejszych graczy. Mieszał technikę rapu ze śpiewem. Potrafił zarazem stworzyć przebojową melodię refrenu, a w zwrotkach dać popis swojego flow (techniki rapowania) i błyskotliwych wersów. Jego teksty były przepełnione zwykłymi ludzkimi emocjami i to właśnie okazało się kluczem do sukcesu. Drake nikogo nie pozostawiał obojętnym.
Mroki sławy