Wydalenie funkcjonariusza ze służby więziennej nie takie proste - wyrok Sądu Apelacyjnego

Społeczny wizerunek służby nie jest nadrzędny wobec praw pracownika. Funkcjonariusz, który skopał obezwładnionego aresztanta, nie musi stracić zatrudnienia. Ważne są okoliczności, w których do tego doszło.

Publikacja: 11.09.2018 02:00

Wydalenie funkcjonariusza ze służby więziennej nie takie proste - wyrok Sądu Apelacyjnego

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Żurawski

Wydalenie ze służby jest najsurowszą sankcją dyscyplinarną. Sankcja ta, jako kwalifikowana, wymaga też kwalifikowanej formy przewinienia dyscyplinarnego. Aby ją wymierzyć, należy wziąć pod uwagę okoliczności popełnienia przewinienia dyscyplinarnego, jego skutki, w tym następstwa dla służby, rodzaj i stopień naruszenia ciążących na obwinionym obowiązków, pobudki działania, zachowanie obwinionego przed popełnieniem przewinienia i po jego popełnieniu oraz dotychczasowy przebieg służby. Pozytywna ocena funkcjonariusza w zakresie chociażby jednej ze wskazanych przesłanek nakazuje orzecznikowi dyscyplinarnemu szczególnie wnikliwie rozważyć zastosowanie tej najsurowszej sankcji i uzasadnić jej ostateczne zastosowanie. Taka jest teza wyroku z 13 czerwca 2018 r. Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.

Sprawa dotyczyła chorążego służby więziennej, który kopał skrępowanego przez innych strażników aresztanta. Osadzony wcześniej zachowywał się agresywnie – rzucił w funkcjonariuszy butem, a powoda przewrócił. Chorąży orzeczeniem dyscyplinarnym został wydalony ze służby. Zdarzenie odbiło się na jego stanie zdrowia – trafił na szpitalny oddział psychiatryczny. Od orzeczenia się odwołał. Zarzucał rażącą niewspółmierność kary do przewinienia i nieuwzględnienie nienagannego przebiegu służby przez 14 lat. Jego zdaniem na karę powinno mieć wpływ też to, że przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia oraz wyraził szczery żal i skruchę.

Komisja dyscyplinarna stwierdziła jednak, że wydalenie było słuszne. Funkcjonariusz przekroczył bowiem swoje uprawnienia, co potwierdziły nagrania monitoringu z celi. Komisja z przekonaniem stwierdziła, że jego zachowania nie da się w żaden sposób usprawiedliwić. Zasługuje ono na potępienie i wymaga wyciągnięcia surowych konsekwencji dyscyplinarnych. Również sąd pierwszej instancji uznał wydalenie ze służby za odpowiednią karę.

Analizując akta sprawy, sąd apelacyjny stwierdził jednak, że dokładny przebieg zajścia nie został ustalony. Jego odtworzenie nie powinno nastręczać orzecznikom dyscyplinarnym i sądowi I instancji trudności, gdyby zechcieli przeanalizować zapis monitoringu. Jednak żadna z trzech instancji nie uznała tej czynności za konieczną, a przynajmniej nie dała temu wyrazu w swoich ustaleniach. Pewne jest więc jedynie, że funkcjonariusz bił osadzonego, natomiast okoliczności, w jakich do tego doszło, są niejednoznaczne. A jest to o tyle istotne, że inaczej należy ocenić pobicie z premedytacją obezwładnionego człowieka, a inaczej zachowanie w afekcie, podjęte w sytuacji zagrożenia.

Przy wymierzeniu kary nie wzięto pod uwagę okoliczności dotyczących obwinionego. W szczególności nie rozważono, czy działał w sytuacji ekstremalnej, uniemożliwiającej kontrolowanie własnych reakcji. W zdarzeniu wyeksponowano natomiast, że trzydzieści razy kopał obezwładnionego, bezbronnego osadzonego. Jednak nie wyjaśniono, jak doszło do tego zachowania, jaka była rola pozostałych funkcjonariuszy, których też wydalono ze służby i czy osadzony rzeczywiście był taki bezbronny. Nie uwzględniono, czy obwiniony został wcześniej odpowiednio przeszkolony. Nie wyjaśniono również, jakie konkretnie skutki zdarzenia przemawiały za najsurowszą sankcją dyscyplinarną.

Nie ustalono też stopnia zawinienia funkcjonariusza. Nie wyjaśniono, z jakich pobudek dopuścił się agresji w stosunku do osadzonego i czy w ogóle kierował się jakimiś pobudkami, czy też działał impulsywnie. Na pewno – zdaniem sądu – nie ustalono, że działał z pobudek zasługujących na szczególne potępienie. Przecież od razu wyraził skruchę i chęć wyjaśnienia okoliczności incydentu. Nie uwzględniono też nienagannego i wyróżniającego przebiegu służby przez 14 lat oraz postawy obwinionego po zdarzeniu.

Sąd apelacyjny podkreślił, że dobre imię służby więziennej i jej społeczny wizerunek są niezwykle istotne. Budują jej autorytet. Nie są jednak nadrzędne w stosunku do praw funkcjonariusza jako pracownika, który pełni służbę w interesie publicznym i ma prawo do poszanowania godności pracowniczej, między innymi przez wnikliwe rozważenie jego sprawy. Funkcjonariusz ma prawo do poszanowania gwarancji prawnych, przewidujących wymierzenie kary adekwatnej do rangi przewinienia. A przecież przyczyną zdarzenia było zachowanie osadzonego, który jako pierwszy zaatakował funkcjonariuszy. Ocena współmierności reakcji do zachowania agresora wymagała zaś szczególnie wnikliwej analizy, której nie przeprowadzono. W sprawie doszło zaś do niedopuszczalnej sytuacji – zaatakowany funkcjonariusz ponosi dotkliwe sankcje, a z akt sprawy nie wynika, by osadzonemu postawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy. Sąd apelacyjny uchylił więc zaskarżone orzeczenia.

sygnatura akt:III APa 2/18

Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe