Wydalenie ze służby jest najsurowszą sankcją dyscyplinarną. Sankcja ta, jako kwalifikowana, wymaga też kwalifikowanej formy przewinienia dyscyplinarnego. Aby ją wymierzyć, należy wziąć pod uwagę okoliczności popełnienia przewinienia dyscyplinarnego, jego skutki, w tym następstwa dla służby, rodzaj i stopień naruszenia ciążących na obwinionym obowiązków, pobudki działania, zachowanie obwinionego przed popełnieniem przewinienia i po jego popełnieniu oraz dotychczasowy przebieg służby. Pozytywna ocena funkcjonariusza w zakresie chociażby jednej ze wskazanych przesłanek nakazuje orzecznikowi dyscyplinarnemu szczególnie wnikliwie rozważyć zastosowanie tej najsurowszej sankcji i uzasadnić jej ostateczne zastosowanie. Taka jest teza wyroku z 13 czerwca 2018 r. Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
Sprawa dotyczyła chorążego służby więziennej, który kopał skrępowanego przez innych strażników aresztanta. Osadzony wcześniej zachowywał się agresywnie – rzucił w funkcjonariuszy butem, a powoda przewrócił. Chorąży orzeczeniem dyscyplinarnym został wydalony ze służby. Zdarzenie odbiło się na jego stanie zdrowia – trafił na szpitalny oddział psychiatryczny. Od orzeczenia się odwołał. Zarzucał rażącą niewspółmierność kary do przewinienia i nieuwzględnienie nienagannego przebiegu służby przez 14 lat. Jego zdaniem na karę powinno mieć wpływ też to, że przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia oraz wyraził szczery żal i skruchę.
Komisja dyscyplinarna stwierdziła jednak, że wydalenie było słuszne. Funkcjonariusz przekroczył bowiem swoje uprawnienia, co potwierdziły nagrania monitoringu z celi. Komisja z przekonaniem stwierdziła, że jego zachowania nie da się w żaden sposób usprawiedliwić. Zasługuje ono na potępienie i wymaga wyciągnięcia surowych konsekwencji dyscyplinarnych. Również sąd pierwszej instancji uznał wydalenie ze służby za odpowiednią karę.
Analizując akta sprawy, sąd apelacyjny stwierdził jednak, że dokładny przebieg zajścia nie został ustalony. Jego odtworzenie nie powinno nastręczać orzecznikom dyscyplinarnym i sądowi I instancji trudności, gdyby zechcieli przeanalizować zapis monitoringu. Jednak żadna z trzech instancji nie uznała tej czynności za konieczną, a przynajmniej nie dała temu wyrazu w swoich ustaleniach. Pewne jest więc jedynie, że funkcjonariusz bił osadzonego, natomiast okoliczności, w jakich do tego doszło, są niejednoznaczne. A jest to o tyle istotne, że inaczej należy ocenić pobicie z premedytacją obezwładnionego człowieka, a inaczej zachowanie w afekcie, podjęte w sytuacji zagrożenia.
Przy wymierzeniu kary nie wzięto pod uwagę okoliczności dotyczących obwinionego. W szczególności nie rozważono, czy działał w sytuacji ekstremalnej, uniemożliwiającej kontrolowanie własnych reakcji. W zdarzeniu wyeksponowano natomiast, że trzydzieści razy kopał obezwładnionego, bezbronnego osadzonego. Jednak nie wyjaśniono, jak doszło do tego zachowania, jaka była rola pozostałych funkcjonariuszy, których też wydalono ze służby i czy osadzony rzeczywiście był taki bezbronny. Nie uwzględniono, czy obwiniony został wcześniej odpowiednio przeszkolony. Nie wyjaśniono również, jakie konkretnie skutki zdarzenia przemawiały za najsurowszą sankcją dyscyplinarną.