Hanna Lis nie jest już prowadzącą "Panoramy" w TVP2. Czytaj więcej. Dziennikarka od jakiegoś czasu wiedziała, że czeka ją zwolnienie z Telewizji Polskiej. Zwolnienia spodziewała się juz ósmego stycznia, gdy szefem TVP zostawał Jacek Kurski. - Wiedziałam, że mnie zwolnią. Nie wiedziałam jedynie, czy władze TVP wręczą mi wypowiedzenie od razu, czy może poczekają, by wezwać mnie "na dywanik" w momencie, w którym - ich zdaniem - coś zmajstruję. Wcześniej już to przerabiałam - mówi.
Lis dodała, że tak naprawdę wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zmiany w TVP. - Jarosław Kaczyński wszystkim steruje. Prezydentem, rządem, a teraz mediami publicznymi. Wizyta Viktora Orbana w Polsce oficjalnie potwierdziła to, o czym mówiło się od dawna: rządzi Jarosław Kaczyński. Pozostali to tylko figuranci, pionki na szachownicy prezesa - powiedziała w rozmowie z Onet.pl.
Lis wspomina także, że w przeszłości wielokrotnie zapraszała do swoich programów polityków PiS i nigdy żaden z jej gości nie miał pretensji do przebiegu rozmowy. - Wiele osób przewijało się w programie regularnie - np. Mariusz Błaszczak i Zbigniew Ziobro, których zawsze zapraszałam osobiście, a nie przez producentkę, a oni przychodzili z uśmiechem. Po programie często gadaliśmy na papierosie. Nie wiem, czy to się prezesowi spodoba - wspomina.
- W studio bywali też Beata Szydło, Stanisław Karczewski, Jacek Sasin… Poza anteną nasze rozmowy zawsze były bardzo sympatyczne. Nie sądzę, abym przez posłów PiS była postrzegana jako wróg, ale dziś taka jest oficjalna linia partii, linia jej prezesa - wspomina.
Lis tłumaczy, że jest już zmęczona pracą w mediach. - Praca w telewizji w 2015 r. - roku kampanii wyborczych - nie była łatwa. A teraz - już po wyborach, gdy w Sejmie nie ma żadnej prawdziwej debaty, a jedynie blitzkrieg - mam wrażenie, że polska polityka tak się wyjałowiła, że trzeba mieć w sobie pierwiastek masochizmu, by się nią zajmować. Bo w niej nie ma już żadnej treści, tylko młócka - mówi. Dziennikarka zapowiedziała, że odchodzi z dziennikarstwa politycznego.