Targi w Abu Zabi: Pamiętajmy o Arabach

Targi w Abu Zabi nie różnią się na pozór od organizowanych w Europie, ale pod spodem wszystko okazuje się dużo bardziej skomplikowane

Aktualizacja: 01.05.2018 17:50 Publikacja: 01.05.2018 17:28

Polski pawilon na targach książki w Abu Zabi. To największa tego typu impreza w świecie arabskim, kt

Polski pawilon na targach książki w Abu Zabi. To największa tego typu impreza w świecie arabskim, który szacuje się na 300 mln potencjalnych czytelników, ale liczbę tę należy pomniejszyć parokrotnie z uwagi na konflikty zbrojne i ograniczenia obyczajowe.

Foto: Instytut Książki

Marks albo Nietzsche po arabsku? Proszę bardzo. Biografia Putina z lewej, a z prawej José Mourinho. Przed południem dyskusja pt. „Nowe dyskursy feministyczne” (aczkolwiek frekwencja symboliczna), po południu spotkanie z pisarką ubraną w burkę.

Wszędzie mnóstwo dzieci, których panuje tu swoisty kult. Stoiska chińskie, niemieckie, tureckie, saudyjskie i polskie, jedno z wyrazistszych. Nie tylko dlatego, że Polska była gościem honorowym, ale też nasz pawilon zbudowany został z pomysłem – drewniany szkielet piętrowego domu, z którego wyrasta drzewo.

Wędrując przez halę w Exhibition Centre, trafiam na wielkie stoisko z komiksami Marvela, a chwilę później stanowisko amerykańskiej ambasady. Między bajki można włożyć stereotyp Wielkiego Szatana, jak Amerykę określają islamistyczni fundamentaliści. USA są szeroko obecne w Zatoce Perskiej, a przynajmniej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Gorzej jest z Mniejszym Szatanem (Izrael), ten w przestrzeni publicznej nie istnieje. W miejscowym Luwrze, zaprojektowanym na wzór paryskiego, dopatrzyłem się zaledwie dwóch eksponatów z kultury żydowskiej. To była zdobiona Tora w sali wielkich religii oraz XVI-wieczna macewa z Francji.

Wszystkiego za dużo

Każdy, kto był w poprzednich latach na targach w Abu Zabi, potwierdza, że tegoroczna frekwencja była słabsza. Organizatorzy pytani o to nabierają wody w usta. Przyczyn może być kilka. Wprowadzony w styczniu 5-proc. VAT na książki, ale też nieciekawa sytuacja międzynarodowa (niepokoje w Jemenie i blokada Kataru) i zaostrzenie środków bezpieczeństwa.

Na dodatek targi w Abu Zabi to wyjątkowo długa impreza. Podobne wydarzenia trwają 3–4 dni, a tam aż tydzień. Polski wydawca gier edukacyjnych Granna zadowolony ze sprzedaży w zeszłych latach, teraz się martwił, czy nie będzie musiał wieźć towaru z powrotem do Polski. Nieco lepiej wypadła sprzedaż zdobionych kopii ksiąg Kopernika oraz Wacława Rzewuskiego o koniach arabskich (Dom Emisyjny Manuscriptum). Mimo cen wahających się między 5–10 tys. euro, cieszyły się sporym zainteresowaniem. Podobnie jak bezcenne eksponaty Biblioteki Narodowej, które uparcie próbowali kupić Arabowie.

Warsztaty dla dzieci, za które odpowiadał m.in. Instytut Adama Mickiewicza, czy prezentacje polskiej kuchni pod kierownictwem prof. Dumanowskiego cieszyły się sporą popularnością. Ale panele z polskimi pisarzami i ekspertami już niekonieczniemimo dobrze przygotowanych wykładów o polskim dramacie i literaturze. Zresztą na arabskich spotkaniach bywało też pusto. Na takich imprezach im prostszy przekaz, tym lepiej.

Targi w Abu Zabi dobrze oddają specyfikę tego kraju zbudowanego na ropie. Wszystkiego jest tu za dużo, a w oczy rzuca się brak know-how, czyli precyzyjnych i sprawdzonych metod działania. Rozmach jest, gorzej bywa z użytecznością tych inwestycji oraz ich realizacją.

Podobnie z targami. Gospodarzy najbardziej zdawały się zajmować obchody setnych urodzin założyciela ich kraju, pierwszego prezydenta ZEA szejka Zayeda.

Grunt to kontakty

Polscy wydawcy, którzy przyjechali z Instytutem Książki, nie mieli łatwego zadania. Arabowie obiecywali po 2 tys. dol. wydawcom, którzy podpiszą umowy na targach, ale kryteria przyznawania grantu są bardzo niejasne. Dochodziło do sytuacji, że Arabowie chcieli z naszymi wydawcami podpisać naprędce jakikolwiek kontrakt, choć nigdy wcześniej nie publikowali żadnych tłumaczeń ani literatury dla dzieci, na temat której negocjowali.

Dlatego istotną rolę odgrywali tłumacze i arabiści, którzy przyjechali z naszą delegacją, m.in. pochodzący z Syrii dr George Yacoub, zakorzeniony w Polsce Irakijczyk Hatif Janabi, arabista prof. Janusz Danecki czy Agnieszka Piotrowska, która od sześciu lat mieszka w Kairze i przetłumaczyła na arabski „Ferdydurke” i „Dzienniki” Gombrowicza (nakłady nieprzekraczające tysiąca egzemplarzy). To wokół nich oraz ich uczniów powinny się koncentrować dalsze polsko-arabskie inicjatywy.

Solidne rozpoznanie rynku arabskiego miał Andrzej Parzymies z akademickiego wydawnictwa Dialog. – Przywieźliśmy z Abu Zabi umowy na arabskie przekłady powieści Dołęgi-Mostowicza, a po polsku chcemy wydać biografię szejka Zayeda, która jest jednocześnie historią całego kraju – opowiada „Rzeczpospolitej”. Andrzej Parzymies był na targach po raz drugi, a podpisane umowy toowoc wcześniejszych rozmów i korespondencji z libańsko-dubajskim wydawcą. Dodaje, że rynek arabski jest trudny, a 300 mln teoretycznych czytelników należy kilkukrotnie podzielić ze względu na konflikty zbrojne, kryzysy polityczne oraz ograniczenia obyczajowe.

Jednym z arabskich wydawców na targach był Khaled Al Ma’ali, który w oficynie Al Kamel wydał m. in. Gombrowicza i szykuje poezję Miłosza. „Rzeczpospolitej” mówił, że przekłady anglojęzyczne mają w świecie arabskich wydawców niewielkie znaczenie.

Osobiste relacje

– Twórczość Gombrowicza poznałem w latach 70. na studiach w Niemczech. Sądzę, że Arabowie go polubią, już zresztą przestał być postacią anonimową – mówił Khaled Al Ma’ali, dodając, że jego zdaniem potencjał mają też dramaty Mrożka i polska poezja.

Potwierdza to nadzwyczaj dobre przyjęcie polskich poetek: Małgorzaty Lebdy i Wioletty Grzegorzewskiej, które zostały ku swemu zaskoczeniu poproszone o nagranie czytanych przez nich wierszy.

Wiele rzeczy opiera się tutaj, bardziej niż w zachodnim kręgu wydawniczym, na osobistych relacjach. Dlatego tłumacząc arabskich pisarzy i zapraszając ich do Polski, również rozbudowujemy siatkę kontaktów i wpływów w świecie arabskim.

Istotnym wydarzeniem targów było ogłoszenie laureata nagrody za arabską prozę. Zdobył ją 64-letni jordańsko-palestyński pisarz Ibrahim Nasrallah za powieść „Druga wojna psa”. Nagroda to 50 tys. dol. i finansowanie anglojęzycznego przekładu (znakomity pomysł!). Żaden z dotychczasowych laureatów tej prestiżowej nagrody nie został przetłumaczony na język polski, co warto zadedykować tym, którzy mają pretensje, że Arabowie nie interesują się polską literaturą.

Marks albo Nietzsche po arabsku? Proszę bardzo. Biografia Putina z lewej, a z prawej José Mourinho. Przed południem dyskusja pt. „Nowe dyskursy feministyczne” (aczkolwiek frekwencja symboliczna), po południu spotkanie z pisarką ubraną w burkę.

Wszędzie mnóstwo dzieci, których panuje tu swoisty kult. Stoiska chińskie, niemieckie, tureckie, saudyjskie i polskie, jedno z wyrazistszych. Nie tylko dlatego, że Polska była gościem honorowym, ale też nasz pawilon zbudowany został z pomysłem – drewniany szkielet piętrowego domu, z którego wyrasta drzewo.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki