W dzisiejszej „Rzeczpospolitej" ("Minister zdrowia falandyzuje wyroki Trybunału Konstytucyjnego") szef Naczelnej Izby Lekarskiej Maciej Hamankiewicz sugeruje, że w samorządzie zawodowym lekarzy rozważane jest odwołanie ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła z funkcji w Naczelnej Radzie Lekarskiej. Mówi się także, że możliwe jest wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko niemu jako lekarzowi. Jakie zarzuty stawiają lekarze ministrowi? - zapytał Mateusz Rzemek Filipa Dąbrowskiego, przedstawiciela młodych lekarzy w Naczelnej Izbie Lekarskiej.
- Zarzutów stawiamy coraz więcej. Młodzi lekarze nie czują się traktowani po partnersku, czują się odrzuceni. To, co mówił Konstanty Radziwiłł, zanim został ministrem, wskazywało, że będzie o nas walczył. Miał walczyć o poprawę warunków pracy, a nie widzimy, by jako minister był w to zaangażowany – mówił Filip Dąbrowski.
Mateusz Rzemek przypomniał, że do Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł został powołany na 4-letnią kadencję przez zjazd lekarzy. Ta kadencja niedługo się kończy.
- Funkcja Konstantego Radziwiłła była przez te lata dwojaka. Przez pewien czas pełnił aktywnie funkcję reprezentanta lekarzy w NRL, był tam członkiem prezydium, później zmienił stronę, przeszedł do rządu – zauważył Filip Dąbrowski.
Jego zdaniem Konstantemu Radziwiłłowi nie można postawić zarzutów dyscyplinarnych jako lekarzowi i odebrać mu prawa wykonywania zawodu lekarza. Takie zarzuty stawia się osobom, które źle leczą ludzi, a minister nie ma obecnie czasu na praktykę lekarską.