Takiego spotkania w polskiej koszykówce dawno nie było. Trener Mike Taylor zapowiadał, że mecz z Holandią, zamykający niemal dwuletnie kwalifikacje do mistrzostw świata ma być świętem, podziękowaniem dla kibiców.

Na trybunach zasiadło kilka tysięcy widzów, nie brakowało rodziców z małymi dziećmi, panów w średnim wieku i okazało się nawet, że może nie potrzeba zapewniać dodatkowych atrakcji w postaci koncertu Kamila Bednarka oraz Roksany Węgiel, a to organizatorzy oferowali w pakiecie. Dobra koszykówka i sukces mają moc przyciągania.

Wszystko się zgadzało, DJ sumiennie rozkręcał imprezę, kiedy była okazja, to grał nawet szlagiery zespołu Queen. Koszykarze tuż przed pierwszym gwizdkiem odebrali symbolicznie kluczyki do samochodów ufundowanych przez jednego ze sponsorów i można było zaczynać. Miał być show w Ergo Arenie i był. Pierwsze punkty zdobył Adam Hrycaniuk, środkowy Stelmetu Zielona Góra zastępował w wyjściowym składzie Macieja Lampego, który został uderzony w kolano podczas meczu w Chorwacji i nie chciał ryzykować poważniejszego urazu.

Potem kilka efektownych akcji pokazał AJ Slaughter, celnie rzucił Adam Waczyński i trener Mike Taylor wpuścił na boisko rezerwowych. Z nimi na parkiecie wcale nie było gorzej. W jednej z akcji piłka krążyła tak szybko, że Holendrzy nie mogli nadążyć za nią wzrokiem, aż w końcu za trzy punkty trafił Karol Gruszecki.

Każdy z zawodników, który pojawił się na boisku, chciał pokazać coś efektownego. Mateusz Ponitka w poniedziałkowy wieczór zagrał 100. mecz w reprezentacji. W pierwszych dwóch kwartach Polacy rzucili 46 punktów, rywale o 20 mniej, więc kibicom na trybunach humory dopisywały.

W przerwie miała miejsce miła uroczystość. Andrzej Chmarzyński, Włodzimierz Trams i Mieczysław Łopatka, czyli członkowie drużyny, która grała w mistrzostwach świata w 1967 roku dostali pamiątkowe koszulki i zasłużone brawa.

Po przerwie tempo trochę spadło, Polacy sporo improwizowali, za trzy punkty rzucił i trafił środkowy Krzysztof Sulima, który na ogół tego nie robi (w całym sezonie Energa Basket Ligi podjął ledwie dziewięć prób). Trener Taylor patrzył na te popisy dość cierpliwie, o przerwę na żądanie poprosił w połowie czwartej kwarty. Atmosfery święta jednak nic nie było w stanie popsuć. Na minutę przed końcem meczu niektórzy kibice wstali i zaczęli rytmicznie bić brawo. Po ostatnim gwizdku odśpiewali „Polska, biało-czerwoni” i wykrzyczeli „Dziękujemy”. Święto trwało w najlepsze. Od wtorku powinna się zacząć znowu ciężka praca, bo na mistrzostwach świata rywale będą bardziej wymagający niż Holandia.

Polska – Holandia

85:76 (26:16, 20:20, 20:14, 19:26)

Punkty dla Polski: Waczyński 18, Hrycaniuk 12, Slaughter 9, Ponitka 8, Gruszecki 8, Cel 7, Sokołowski 7, Sulima 7, Koszarek 4, Wyka 3, Łączyński 2.