– To nieprawda, że nie podoba nam się pomysł z paradą w Mińsku – zapewniał rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow. Jednak wcześniej pojawiły się nieoficjalne informacje, że w czasie telefonicznej rozmowy doszło do kłótni między przywódcami Rosji i Białorusi właśnie z powodu mińskiej defilady.
W związku z epidemią koronawirusa prezydent Władimir Putin po długim wahaniu odwołał 16 kwietnia własną paradę. Jednak prawie miesiąc oddziały wojska zwiezione z całej Rosji ćwiczyły paradne marsze na podmoskiewskim poligonie w Ałabino. Później dowództwo armii przyznało, że w trakcie prób zakazili się chorobą kadeci wojskowej akademii morskiej z Petersburga.
„Parada 9 maja to genetyczny kod narodu zwycięzcy" – wyjaśnił jeden z moskiewskich ekspertów, związanych z Kremlem, długą zwłokę prezydenta. Zupełnie inaczej ocenia to niezależny publicysta Igor Czubajs: – Tak naprawdę ta parada była ważna właśnie dla Putina, a jeśli porozmawiać ze zwykłymi ludźmi, to absolutnej większości nie świętowanie w głowie: koronawirus, brak pieniędzy, inne problemy.
W Rosji jednak 9 maja nad 32 miastami przelecą samoloty wojskowe, a w dwóch portach będą defilować okręty wojenne. Jedynie Riazań nie zrezygnował z parady: przez miasto przejadą czołgi (ale wiezione na platformach). Mieszkańcom jednak poradzono, by oglądali je przez okna swoich mieszkań. Ta dziwna defilada zakończy się pod pomnikiem „polsko-radzieckiego braterstwa broni" (w pobliżu miasta w czasie wojny formowane były oddziały gen. Berlinga).