Rząd w ramach walki z epidemią wprowadził w ciągu kilkunastu dni od wykrycia pierwszego przypadku zakażenia w Polsce liczne obostrzenia - szkoły do dziś nie prowadzą działalności edukacyjnej, obowiązuje zakaz organizowania zgromadzeń publicznych (w pewnym momencie zakazane były zgromadzenia liczniejsze niż dwuosobowe, obecnie w jednym miejscu może gromadzić się maksymalnie 150 osób), w kraju zamknięto restauracje, galerie handlowe, siłownie, salony fryzjerskie i salony kosmetyczne. Przez pewien czas obowiązkowe było noszenie masek we wszystkich miejscach publicznych, zakazany był też wstęp do parków i lasów. Wiele tych obostrzeń zostało już jednak zniesionych.
Partie opozycyjne przedstawiały alternatywne działania jakie mógł podjąć rząd w walce z pandemią. PSL i jego lider Władysław Kosiniak-Kamysz sugerują, że odmrażać gospodarkę można było wcześniej w tych częściach Polski, w których wirus rozpowszechniał się wolniej - dłużej mogły zaś obowiązywać w miejscach będących największymi ogniskami koronawirusa w naszym kraju.
Platforma Obywatelska kładła nacisk przede wszystkim na przeprowadzania jak największej liczby testów, apelowała też o większą liczbę testów wśród pracowników ochrony zdrowia.
Konfederacja krytykowała rząd za to, że wprowadzane obostrzenia są przygotowywane w sposób nieprzemyślany, a ich konsekwencje gospodarcze oraz społeczne mogą być gorsze niż skutki samej epidemii.