Pytania o brytyjską strategię wobec koronawirusa

Wszystkie rządy na świecie zastanawiają się jaką strategię przyjąć wobec pandemii spowodowanej szybkim rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2. Większość krajów, w których ujawniono przypadki zachorowań przyjęło bardzo stanowczą strategię polegającą na próbie zduszenia lokalnych epidemii za pomocą izolacji osób podejrzanych o infekcję tym chorobotwórczym patogenem.

Aktualizacja: 20.03.2020 05:18 Publikacja: 19.03.2020 11:28

Pytania o brytyjską strategię wobec koronawirusa

Foto: AFP

Należy podkreślić, że w przypadku tej choroby podjęto najbardziej restrykcyjną strategię w historii świata. Żadna inna pandemia nie charakteryzowała się tak szerokim zakresem działań prewencyjnych na skalę międzynarodową.
Jedynym wyjątkiem w tej koncepcji walki z nowym zagrożeniem stanowi Wielka Brytania, gdzie początkowo rozważano koncepcję dopuszczenia do spontanicznego rozwoju epidemii.

Na pierwszy rzut oka plan ten wydaje się niemal szaleńczy. Media europejskie zahuczały z oburzenia. Niektórzy publicyści zaczęli rzucać przerażającymi liczbami. Czytając te opinie można odnieść wrażenie, że rząd Borysa Johnsona ociera się o zbrodnię ludobójstwa narażając miliony Brytyjczyków na potencjalne zachorowanie na COVID-19.

Niektórzy publicyści zaczęli nawet podawać swoje przewidywania poziomu śmiertelności na wyspach. Padają zatem różne szacunki, od 250 tysięcy do miliona ofiar koronawirusa SARS-CoV-2 w ciągu najbliższego roku.

Nasuwa się pytanie, na ile są one poważne i podparte wiedzą oraz dotychczasowym doświadczeniem?

Nie rozstrzygając, kto ma rację dwoje brytyjskich publicystów działu naukowego dziennika „The Guardian” podjęło się próby analizy znanych nam statystyk. Nicola Davis, która ukończyła biochemię na Oxford University i dziennikarz Niamh McIntyre podkreślają, że jest jeszcze za wcześnie, aby wyciągać ostateczne wnioski na temat liczby zgonów. Znane nam statystyki wskazują jedynie na ogólne trendy, które jednak bywają błędnie interpretowane.

- Obecnie jedyną rzeczą, która wydaje się oczywista, jest to, że przeżyje ogromna większość ludzi, którzy zachorują – podkreślają publicyści Guardiana - Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oszacowała śmiertelność z Covid-19 na około 3,4%. Jest to wyższa umieralność niż w przypadku grypy sezonowej i bez wątpienia stanowi powód do niepokoju, ale nawet jeśli przyjmiemy poprawność tych wstępnych szacunków, to ponad 96% osób zarażonych koronawirusem wyzdrowieje.

Tutaj kryje się jednak bardzo prosty, ale jakże mylny w odbiorze publicznym haczyk w sposobie interpretacji statystyk.

Należy podkreślić, że te 3,4% umieralności może być całkowicie błędnym parametrem. Szacunki WHO opierają się bowiem jedynie na potwierdzonych zakażeniach i zgonach, co oznacza, że nie uwzględniają znacznie większej ilości infekcji bezobjawowych i łagodnych przypadków, których nie zdołano zdiagnozować. Zakładając, że takich przypadków może być naprawdę dużo statystyczny poziom śmiertelności koronawirusa SARS-CoV-2 musiałby zostać znacznie obniżony i zbliżyłby się do poziomu umieralności na grypę sezonową.
Brytyjscy dziennikarze potwierdzają, że wielu ekspertów na świecie uważa, że biorąc pod uwagę ten pominięty parametr wskaźnik umieralności może oscylować poniżej 1% zachorowań. Innymi słowy, nawet jeżeli przyjmiemy najczarniejszy scenariusz należy oczekiwać, że przeżyje ponad 99% zarażonych.

Ale tu kryje się kolejne nieporozumienie. Całkowicie błędnie zakłada się, że porzucenie reżimu kwarantannowego może oznaczać, że zostaną zarażeni wszyscy ludzie – uważają publicyści Guardiana.

Naczelny lekarz Zjednoczonego Królestwa (Chief Medical Officer) i główny medyczny doradca rządu, angielski epidemiolog prof. Chris Whitty podkreśla, że przy najgorszym scenariuszu zaraziłoby się ok. 80% populacji Wielkiej Brytanii. Naukowiec podkreśla, że nie oznacza to jednak, że efektem takiego rozprzestrzeniania się epidemii będzie śmierć 500 000 ludzi - jak można by tego oczekiwać po przyjętym parametrze wskazującym na 1% śmiertelności.
- Ta liczba zakażeń jest całkowicie spekulacyjna – podkreślił na konferencji prasowej prof. Whitty, dodając, że nie wiadomo, ile osób ostatecznie zostanie zarażonych.

Kolejnym czynnikiem, który wpłynie na liczbę zgonów, a tym samym na śmiertelność, jest to, kto zostanie zarażony. Nie można więc przyjmować na ślepo parametru śmiertelności od 3 do 1 procenta w skali całej populacji. To tak nie działa. Według danych z Chińskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom, osoby w wieku 10–39 lat mają współczynnik umieralności na poziomie 0,2%, a osoby w wieku 60 lat mają wskaźnik umieralności na poziomie 3,6%. Z kolei wśród osób w wieku 80 lat i starszych odsetek ten wzrasta do prawie do 15%.

I to jest zasadniczy wskaźnik działań służb epidemiologicznych. Nasza uwaga powinna się skupić przede wszystkim na grupach wysokiego ryzyka. Kwarantanna, ścisły monitoring i opieka materialna powinny być ściśle ukierunkowane na te grupy, a więc na ludzi przewlekle chorych w każdym wieku i wszystkich ludzi starszych.

- Chociaż liczby te mogą wydawać się niepokojące, szczególnie dla osób starszych, oznacza to, że należy przede wszystkim zapobiec rozprzestrzenianiu się Covid-19 wśród najbardziej wrażliwych populacji, a przynajmniej ograniczyć ich kontakt z resztą populacji – podkreślają brytyjscy publicyści - wówczas liczba zgonów nawet wśród osób wysokiego ryzyka będzie znacznie mniejsza, niż można by się spodziewać.

Tak bardzo krytykowana w Europie kontynentalnej brytyjska metoda walki z koronawirusem ma racjonalne podstawy. Polega ona na skoncentrowanej ochronie osób szczególnie wrażliwych, w tym przede tych, które są w najwęższej grupie ryzyka.

Dotychczas w Wielkiej Brytanii zarejestrowano 2626 przypadków zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 i 104 zgony na COVID-19.Trudno odmówić brytyjskim epidemiologom logiki argumentacji. Należy jednak podkreślić, że epidemia koronawirusem SARS -CoV-2 jest sytuacją nową, o nieprzewidywalnych zwrotach akcji. Zwłoka w działaniach prewencyjnych jest bardzo ryzykowna. Jest to bowiem eksperymentowanie na zdrowiu i życiu milionów ludzi.

Ważne jest, aby przy określaniu strategii długookresowej walki z epidemią wziąć pod uwagę fakt, że wskaźniki śmiertelności różnią się w poszczególnych krajach. Obecnie szacuje się, że we Włoszech wskaźnik umieralności wynosi ponad 6%, podczas gdy w Korei Południowej wskaźnik śmiertelności szacuje się na poniżej 1%.

Uważam, że pierwotna koncepcja brytyjska nosi w sobie duży potencjał ryzyka. Nie można jej jednak odmówić racji w jednej sprawie: należy skoncentrować siły na ochronie osób najbardziej zagrożonych skutkami COVID-19 i ludzi starszych. Przy wszystkich innych działaniach to powinno być naszym priorytetem.

Należy podkreślić, że w przypadku tej choroby podjęto najbardziej restrykcyjną strategię w historii świata. Żadna inna pandemia nie charakteryzowała się tak szerokim zakresem działań prewencyjnych na skalę międzynarodową.
Jedynym wyjątkiem w tej koncepcji walki z nowym zagrożeniem stanowi Wielka Brytania, gdzie początkowo rozważano koncepcję dopuszczenia do spontanicznego rozwoju epidemii.

Na pierwszy rzut oka plan ten wydaje się niemal szaleńczy. Media europejskie zahuczały z oburzenia. Niektórzy publicyści zaczęli rzucać przerażającymi liczbami. Czytając te opinie można odnieść wrażenie, że rząd Borysa Johnsona ociera się o zbrodnię ludobójstwa narażając miliony Brytyjczyków na potencjalne zachorowanie na COVID-19.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786