Pekin bierze na Zachodzie rewanż za epidemię

Epidemia w Chinach jest w odwrocie, a prezydent Xi poczuł się na tyle pewnie, że zrzuca na Amerykę winę za rozwój koronawirusa.

Publikacja: 17.03.2020 20:00

Pekin bierze na Zachodzie rewanż za epidemię

Foto: AFP PHOTO/XINHUA / XIE HUANCHI

To nie są tylko niewinne gry semantyczne. Koronawirus może spowodować największy kryzys gospodarczy przynajmniej od 2008 r. i zmienić równowagę geopolityczną na świecie. Państwu, które w świadomości społecznej będzie za to odpowiedzialne, przyjdzie za to długo ponosić poważne konsekwencje. Dlatego MSZ w Pekinie zareagowało ze wściekłością, gdy we wtorek na Twitterze Donald Trump użył terminu „chiński wirus” na określenie nowej choroby.

To jest obelga, której nie zamierzamy znosić – oświadczył rzecznik ministerstwa Geng Shuang, jakby wirus nie zaraził pierwszej osoby w listopadzie 2019 r. w chińskiej prowincji Hubei.

Chińskie władze ten niewygodny fakt zamierzają jednak przesłonić całkiem inną narracją, wedle której do stolicy Hubei, Wuhanu, chorobę mieli przywlec amerykańscy żołnierze. Tej interpretacji ostro sprzeciwił się z kolei sekretarz stanu Mike Pompeo w rozmowie z przedstawicielami chińskiej administracji.

Główne uderzenie chińskiej propagandy jest jednak skierowane na to, co dzieje się dziś, a nie kilka miesięcy temu. We wtorek liczba zakażonych w Chinach wzrosła ledwie o 21 osób (do 80 tys/ 881), z czego tylko jeden przypadek pojawił się w Wuhanie. Reszta to osoby, które wróciły z zagranicy.

Nie bez racji Pekin wskazuje więc, że teraz główny problem polega na mało rygorystycznym stosowaniu zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przez takie kraje, jak Włochy czy Hiszpania, a nie rozwoju epidemii w Chinach. Na fali tej propagandy władze wysyłają więc do Europy (i USA) sprzęt medyczny, maski, środki farmakologiczne. Na lotnisku w Pekinie i Hongkongu każdy cudzoziemiec jest automatycznie kierowany na 14-dniową kwarantannę (na własny koszt).

Bruce Aylward, szef koronawirusowej misji WHO, któremu już w przeszłości zarzucano nadmierne schlebianie władzom w Pekinie, właśnie wrócił z misji w Chinach z udziałem 25 zachodnich lekarzy pełen uznania dla operacji koordynowanej przez Xi Jinpinga. – Tu chodzi przede wszystkim o szybkość w opanowaniu epidemii – wskazywał.

I rzeczywiście, Chiny przeprowadziły operację, którą bardzo trudno będzie powtórzyć przez demokratyczny Zachód. Wykorzystując wcześniej rozwinięte systemy inwigilacji społeczeństwa, udało się zidentyfikować i monitorować każdą z 80 tys. zarażonych osób. W Wuhanie zbudowano dwa polowe szpitale w 6 i 15 dni, inne jednostki służby zdrowia zostały z dnia na dzień przydzielone do walki z zakaźną chorobą.

W przeciwieństwie do Unii, gdzie każdy kraj musi liczyć na własne siły, Hubei otrzymała od razu wsparcie pozostałych prowincji. Trafiło tu ponad 40 tys. lekarzy i pielęgniarek z innych części kraju. Protestować nie mogli, bo są zatrudnieni przez autorytarne państwo. Z tego samego powodu nie było też sprzeciwu, gdy setki tysięcy urzędników, kierowców czy pracowników banków oddelegowano do egzekwowania blokady chińskich miast. Możliwe było wprowadzenie tak drakońskich regulacji, jak zakaz zatrzymywania się pociągów przejeżdżających przez dworzec w Wuhanie, metropolię większą od Nowego Jorku. Czy masowy program testów, który w samej prowincji Guangdong objął ponad 320 tys. osób.

Czy Ameryka pójdzie teraz tą drogą? Już tylko 46 proc. ankietowanych w USA wierzy, że Trump poradzi sobie z epidemią. Jeszcze w lutym było ich 61 proc.

– Jesteśmy w punkcie, w którym Włochy były dwa tygodnie temu. Od nas zależy, czy unikniemy losu tego kraju – ostrzegał we wtorek główny lekarz kraju, Jerome Adams.

Trump początkowo lekceważył chorobę. Teraz zmienił zdanie, m.in. wprowadzając zakaz zgromadzeń większych niż 10-osobowe. Nie wiadomo, czy nie jest już za późno, aby zabić epidemię w zarodku: w USA zanotowano 4744 przypadków zachorowań, a kolejne firmy ogłaszają, że muszą wstrzymać produkcję.

W Chinach, oficjalnie, jest odwrotnie. Zdaniem Pekinu, jeśli pominąć Hubei, 90 proc. zakładów już wznowiło pracę. O tym meldują też niektóre zagraniczne koncerny, jak Volkswagen.

Kłopoty Xi się jednak nie skończyły. Zdaniem Goldman Sachs w I kw. tego roku gospodarka Chin skurczyła się o 9 proc., a w całym 2020 r. jej wzrost nie przekroczy 3 proc., najmniej od 30 lat. Jak Chińczycy pogodzą się z taką porażką, nie wiadomo.

To nie są tylko niewinne gry semantyczne. Koronawirus może spowodować największy kryzys gospodarczy przynajmniej od 2008 r. i zmienić równowagę geopolityczną na świecie. Państwu, które w świadomości społecznej będzie za to odpowiedzialne, przyjdzie za to długo ponosić poważne konsekwencje. Dlatego MSZ w Pekinie zareagowało ze wściekłością, gdy we wtorek na Twitterze Donald Trump użył terminu „chiński wirus” na określenie nowej choroby.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783