- 46 miesięcy leczenia w stadium rozsiewu raka płuca – to coś, co jeszcze dekadę temu było nie do pomyślenia – powiedział prof. Dariusz M. Kowalski, sekretarz generalny Polskiej Grupy Raka Płuca kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie podczas konferencji „Nowoczesna diagnostyka i innowacyjne terapie w raku płuca – gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?”, zorganizowanej przez Fundację To Się Leczy. Choroba, która przez lata oznaczała niemal pewną śmierć, dziś u części pacjentów staje się schorzeniem przewlekłym.
W programie lekowym leczenia raka płuca dostępnych jest już 13 różnych technologii, a od 1 lipca 2025 r. dołączą kolejne – m.in. terapie okołooperacyjne z wykorzystaniem pembrolizumabu oraz nowe schematy leczenia ozymertynibem. To krok w stronę leczenia radykalnego, z intencją trwałego wyleczenia, a nie tylko spowolnienia choroby. Żeby pacjenci mogli skorzystać z dostępnych terapii, kluczowa jest jednak diagnostyka.
Czytaj więcej
Każdego roku w Polsce diagnozuje się ok. 22 tys. nowych przypadków raka płuca. Część z nich dotyc...
Pacjenci czekają tygodniami
– W Polsce nadal około połowy chorych rozpoznaje się w stadium uogólnionym. U części z nich proces diagnostyczny trwał tak długo, że przestają być kandydatami do jakiegokolwiek leczenia przeciwnowotworowego – podkreślił prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej.
Na rolę diagnostyki zwróciła też uwagę Aleksandra Wilk z Fundacji To Się Leczy. – Czas ma znaczenie – a my go tracimy. Pacjenci czekają tygodniami na badania obrazowe, a potem kolejne tygodnie na ich opis. Kiedy trafiają do specjalisty, trzeba zaczynać wszystko od nowa, bo tomografia sprzed 28 dni przestaje być aktualna. I tak tracimy miesiące, które mogłyby dać szansę na leczeni – powiedziała.