Układ nagle się odwrócił. Od dwóch miesięcy świat próbuje otoczyć Chiny kordonem sanitarnym i powstrzymać w ten sposób rozwój koronawirusa. Ale w środę to władze w Pekinie wprowadziły obowiązek kwarantanny dla osób przybyłych z najbardziej dotkniętych epidemią krajów.
– Świat nie jest gotowy na rozprzestrzenianie się choroby poza Chiny, na nadchodzącą pandemię – ostrzegł dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Ghebreyesus.
Przeczytaj także: Epidemia COVID-19 może pogorszyć relacje Chin z Rosją
Autorytarny system spowodował, że na przełomie listopada i grudnia Chiny straciły wiele cennych tygodni nie wprowadzając radykalnych środków w walce z wirusem. Później jednak Xi Jinping poszedł w walce z chorobą na całość, nie wahając się w szczególności odciąć od reszty kraju zamieszkałą przez blisko 60 mln osób prowincję Hubei. Co prawda, do dziś koronawirusem zaraziło się w ChRL przeszło 80 tys. osób, a ok. 3 tys. zmarło, jednak póki co intensywność zarażeń wyraźnie spada. W środę jej ofiarą padły 54 osoby, najmniej od wielu tygodni.
Czy ta optymistyczna tendencja się utrzyma, nie wiadomo. Wygląda na to, że teraz niezależnie od Chin kolejne państwa przekształciły się w ogniska rozprzestrzeniania się epidemii. W Azji chodzi przede wszystkim o Koreę Południową, gdzie w środę liczba zarażonych wzrosła do blisko półtora tysiąca osób, co obejmuje pierwszego żołnierza należącego do liczącego 26 tys. ludzi amerykańskiego kontyngentu na półwyspie.