W sprawach, które cieszą się dużym zainteresowaniem, nie ma powodu wyłączać jawności rozprawy – to kluczowe stwierdzenie sędziego w sprawie konsumentki żądającej odszkodowania za stracone pieniądze w polisolokacie.
Czytaj także: Sąd Najwyższy o wyjściu z polisolokaty: kryteria wyceny powinny być obiektywnie weryfikowalne
Z pozwem wystąpiła Beata K., która wykupiła ubezpieczenie na życie z UFK w Towarzystwie Ubezpieczeniowym EUROPA, wpłacając 303 tys. zł. Kiedy po 15 miesiącach wycofała się z lokaty, na koncie było już tylko 180 tys. zł. Tę kwotę TU zatrzymało jako tzw. opłatę likwidacyjną.
Niezadowolonych z takich lokat w tym TU jest kilkuset. Wszczęli zresztą dwa pozwy zbiorowe, a niektórzy wystąpili z indywidualnymi pozwami.
Tak uczyniła Beata K. Główny jej zarzut jest taki, że warunki tej lokaty – zawieranej aż na 15 lat i skupionej na inwestowaniu w instrumenty pochodne – były dla niej niezrozumiałe. Jej pełnomocnicy mec. Anna Lengiewicz i Elżbieta Bukita wystąpili o powołanie dodatkowego biegłego, by te warunki zbadał.