Obszar zagrożenia w rejonie południowej Sahary rozszerza się - twierdzą analitycy mimo działań antyterrorystycznych podejmowanych przez rządy państw regionu.
- Ogólnie sytuacja pod względem bezpieczeństwa w Sahelu nadal się pogarsza, co wywiera wpływ na sąsiednie państwa, w tym Benin, Wybrzeże Kości Słoniowej i Togo - mówił przed kilkunastoma dniami sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.
Guterres mówił, że w ostatnich miesiącach zbrojne grupy były widziane na granicy Mauretanii z Mali, w Mali dochodziło do ataków na siły bezpieczeństwa, a "grupy terrorystyczne, milicje i uzbrojone gangi", zaczęły rozszerzać swoją działalność w Burkina Faso, z kolei dżihadyści zabili dziesiątki żołnierzy i cywilów w Nigrze.
Pod koniec ubiegłego roku liczba osób w Mali, które musiały opuścić swoje domy osiągnęła 120 tys. W Burkina Faso ze swoich domów uciekło 160 tys. osób.
Według źródeł we francuskiej armii w rejonie Sahelu działa ok. 2 tysięcy dżihadystów, w tym aż 1400 w Mali.
Taktyka walki przyjmowana przez dżihadystów - ataki z użyciem broni, umieszczanie ładunków wybuchowych przy drogach oraz porwania - osłabiają rządy prawa i autorytet rządów państw w tym regionie.
W Burkina Faso miało dojść do połączenia sił przez grupy powiązane z Al-Kaidą z tymi związanymi z Daesh. W regionie mieli też pojawić się zaprawieni w bojach dżihadyści, którzy przenieśli się tu z Syrii po upadku samozwańczego kalifatu na jej terytorium.
Skuteczną walkę z dżihadystami utrudnia słabość armii państw tego regionu.