Komornicy nie są zadowoleni z wyroku. Oznacza bowiem, że zarobią mniej. Dokładnie o 23 proc. W przyszłości zaś ich zarobki zmaleją jeszcze bardziej, bo – jak wynika z ministerialnego projektu, który jest już w Sejmie – zmaleją stawki opłat komorniczych. Jakby tego było mało, pieniądze od dłużnika trafią najpierw do budżetu, a dopiero potem na konto komornika – w formie wynagrodzenia prowizyjnego. I od tego wynagrodzenia będzie musiał zapłacić VAT. Jednym słowem: jest źle i źle będzie.

Nie można w tym wszystkim nie zauważyć, że spór o VAT był istotny nie tylko dla komorników, ale też, a może przede wszystkim, dla milionów dłużników. To oni przecież płacą za egzekucję, i to niemało. Jej koszty potrafią wielokrotnie przekraczać kwotę długu. A przecież w wielu wypadkach czynności komornika ograniczają się do ustalenia, w którym banku dłużnik ma konto. I może gdyby nie te dysproporcje, a także liczne wpadki komorników, którzy zajmowali majątek nienależący do dłużnika, dziś mogliby liczyć na współczucie. Ale nie mogą.

Jakiś czas temu adwokaci i radcy prawni też mieli problemy z VAT. Sprawa została jednak załatwiona. Gdy umawiają się z klientem, wiadomo, że do stawki za swoje usługi doliczają VAT. A gdy sąd zwraca im pieniądze za pomoc z urzędu zasądzone od strony przeciwnej, też dolicza do nich 23 proc. VAT. Komornikom się to nie udało. Nie mogą liczyć na zrozumienie ani Ministerstwa Finansów (to ono po kilku latach ni stąd, ni zowąd stwierdziło, że są podatnikami VAT), ani resortu sprawiedliwości (chce obniżyć im zarobki). Zrozumienia nie znaleźli też w Sądzie Najwyższym. Jeśli spojrzeć na opinie o komornikach w internecie, na próżno by go szukali także w społeczeństwie.