Handel w niedzielę. Nie tylko galerie będą w kłopotach

Wielu Polaków chce niedziel handlowych, i są to zarówno głosy klientów, jak i najemców galerii. Kwestie związane z pracą w niedziele powinny być załatwione poprzez kodeks pracy, a nie całkowity zakaz handlu - twierdzą eksperci.

Publikacja: 25.11.2016 08:44

W ciągu dwóch dni zebrano 75 tysięcy podpisów popierających handel w niedziele.

W ciągu dwóch dni zebrano 75 tysięcy podpisów popierających handel w niedziele.

Foto: materiały prasowe

I deweloperzy nowych obiektów handlowych, i właściciele już istniejących nie mogą spać spokojnie. Także inwestorzy zawiesili negocjowane transakcje portfelowe, czekając na rozwój wydarzeń w Polsce. Bo jak planować zwroty z inwestycji, kiedy nie wiadomo, jak na prognozowany dochód wpłyną zmiany w prawie. To one wzbudzają niepokój na rynku. Branża obawia się konsekwencji podatku od handlu detalicznego oraz ustawy zakazującej handlu w niedzielę.

Kodeks, nie zakaz

Polska Rada Centrów Handlowych zainicjowała w miniony weekend ogólnopolską akcję „Tak dla otwartych niedziel". Od 19 do 20 listopada w 50 centrach handlowych zbierane były podpisy pod petycją do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, aby nie likwidować niedzielnego handlu. W ciągu dwóch dni podpisało się w tej sprawie 75 tysięcy osób.

– Firmy martwi też zapowiadane wprowadzenie podatku handlowego, zbliżonego do wersji węgierskiej. Z tym jednak, że na Węgrzech podatek od handlu wynosi 0,1 proc. od obrotu, a w Polsce propozycje mówią o 1–1,5 proc. od obrotów. Dla wielu sieci podatek tej wysokości może to być zabójczy – uważa Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych.

Inna kwestia, która równie mocno niepokoi branżę, to wspomniana próba ograniczenia handlu w niedziele. – Bardzo wielu Polaków chce niedziel handlowych, i są to zarówno głosy klientów, jak i najemców galerii. Kwestie związane z pracą w niedziele powinny być załatwione poprzez kodeks pracy, a nie całkowity zakaz handlu – podkreśla Radosław Knap. – Poza tym trend w Europie jest inny niż przedstawiane jest to w Polsce: osiem krajów zliberalizowało zakazy handlu w niedziele. W 19 – w ogóle ich nie ma.

Aleksander Walczak, prezes spółki Dekada, budującej małe galerie handlowe poza największymi miastami, uważa, że efektem wstrzymania handlu w niedziele będą spadki obrotów w lokalach.

– Koszty tego przedsięwzięcia – nie tylko finansowe, ale też społeczne – mogą być bardzo wysokie. Nie możemy liczyć na to, że przychody z zakupów w pozostałe dni tygodnia zrekompensują utratę niedzieli – twierdzi prezes Walczak. Dodaje, że w przypadku zakazu handlu w niedziele czynsze w lokalach wzrosną. – Centrum handlowe musi być utrzymywane 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Ma koszty amortyzacji, utrzymania ochrony czy prądu zużytego przez części wspólne, które są częściowo oświetlone nawet nocą. Redukcja niedzieli sprawi, że trzeba będzie rozłożyć te koszty na sześć, a nie na siedem dni, czego efektem będzie wzrost czynszu oraz prawdopodobnie przełożenie tego na ceny towarów – twierdzi prezes Dekady.

Jego zdaniem klienci odwiedzający galerie w niedziele nie robią w nich tylko zakupów. – Galerie handlowe stały się kompleksami handlowo-usługowo-rozrywkowymi, w których ludzie zwłaszcza w soboty i niedziele chcą spędzać czas: robić zakupy, oglądać filmy, uprawiać sport, ale także dobrze zjeść i po prostu odpocząć – podkreśla Aleksander Walczak.

Według Krzysztofa Gaczorka, prezesa KG Group (firma wybudowała lokalne centra handlowe Atut m.in. koło Krakowa oraz w Pruszkowie), wprowadzenie zakazu handlu w niedziele zmusiłoby klientów do kupowania przez internet. – Występuje zatem ryzyko zmiany struktury rynku: galerie handlowe straciłyby klientów na rzecz sklepów w sieci. Zakaz handlu uderzy nie tylko w interesy konsumentów, ale też w przedsiębiorców i pracowników, których ci zatrudniają. Utratę jednego dnia pracy najemcy powierzchni w galeriach musieliby zrekompensować m.in. obniżeniem kosztów zatrudnienia pracowników – prognozuje Krzysztof Gaczorek.

Mali stracą najwięcej

Magdalena Frątczak, szefowa działu wynajmu powierzchni handlowych w CBRE podkreśla, że choć nie tak dawno temu zakaz handlu został wprowadzony na Węgrzech, to właśnie został zniesiony. – Również Niemcy odchodzą od tego typu rozwiązania i wydłużają godziny handlowe w weekendy. Te przykłady wskazują na to, że i konsumenci, i właściciele obiektów i punktów handlowych potrzebują otwartego rynku – twierdzi Magdalena Frątczak.

Z danych firmy CBRE wynika, że średnio w weekend realizowane jest 30–40 proc. obrotów najemców galerii. – Jeśli z tego połowa realizowana jest w niedziele, to właśnie ta część to zysk najemcy, którego nie będzie już miał bez niedziel, nawet jeśli w pozostałe dni godziny otwarcia zostaną wydłużone – uważa ekspertka CBRE. Jej zdaniem kłopoty finansowe mogą dotknąć tzw. sklepów nisko marżowych oraz partnerów franchasingowych marek handlowych – czyli drobnych przedsiębiorców.

I deweloperzy nowych obiektów handlowych, i właściciele już istniejących nie mogą spać spokojnie. Także inwestorzy zawiesili negocjowane transakcje portfelowe, czekając na rozwój wydarzeń w Polsce. Bo jak planować zwroty z inwestycji, kiedy nie wiadomo, jak na prognozowany dochód wpłyną zmiany w prawie. To one wzbudzają niepokój na rynku. Branża obawia się konsekwencji podatku od handlu detalicznego oraz ustawy zakazującej handlu w niedzielę.

Kodeks, nie zakaz

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu