Nie może tego uczynić także Donald Trump walczący z imigracją i budujący gigantyczny mur na granicy z Meksykiem. Mimo to amerykańskim służbom nie udało się zapobiec atakowi terrorystycznemu. Uzbek Sayfullo Habibullaevic Saipov był samotnym wilkiem, który uległ nagłej islamizacji pod wpływem ideologii ginącego na Bliskim Wschodzie samozwańczego Państwa Islamskiego. Wcześniej przeszedł pomyślnie kontrolę służb specjalnych.

Powinny się one wykazać większą czujnością chociażby z tej racji, że jego rodak zabił na początku roku 39 osób w klubie w Stambule, inny obywatel Uzbekistanu podłożył bombę w metrze w Petersburgu. W kwietniu tego roku Uzbek rozjechał w Sztokholmie cztery osoby. Czujność służb powinien też wzbudzać fakt, że 1,5 tys. Uzbeków walczyło, i część z nich pewnie nadal walczy, w szeregach Państwa Islamskiego.

Ostrzeżeniem dla amerykańskich służb powinien być też zamach dokonany przez posiadających czeczeńskie korzenie braci Carnajew w Bostonie w 2013 roku. A przecież wtedy samozwańczy kalifat w Syrii i Iraku był jeszcze w powijakach, tak jak propagandowy przemysł Państwa Islamskiego.

Rezultatem wtorkowego ataku może być likwidacja systemu loterii zielonych kart, umożliwiającego ok. 50 tys. imigrantów rocznie na legalne osiedlenie się w USA. Jednym z wygranych na tej loterii w 2010 roku był Sayfullo Saipov. Prezydent Trump zapowiedział w związku z tym zmianę polityki wizowej. Odetnie to jeszcze bardziej Amerykę od świata. Nie zmieni to jednak nic w postrzeganiu USA przez wiele środowisk islamistycznych i nie osłabi w oczach ludzi takich jak Saipov atrakcyjności ich idei. Terror nie polega już wyłącznie na odpalaniu bomb. Od Nicei, przez Berlin, Londyn, Barcelonę po Sztokholm terroryści odkryli inne skuteczne narzędzie – samochód. To sprawia, że walka z nimi będzie teraz jeszcze trudniejsza.