Opisane przez Onet wyniki kontroli NIK dotyczącej przygotowań do korespondencyjnych wyborów prezydenckich w 2020 r. szeroko komentowali politycy opozycji. Powinny one wszelako zrobić wrażenie również na obozie rządzącym. NIK przypomina opinie prawne sprzed roku – o czym zresztą pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" wielokrotnie – że przygotowując korespondencyjne głosowanie, zlecając druk kart itp., rząd ignorował prawo, a nawet je łamał. Jak uprzedzała wtedy prawniczka Kancelarii Premiera Magdalena Przybysz, zlecając Poczcie Polskiej przeprowadzenie wyborów, szef rządu naraża się na odpowiedzialność karną i konstytucyjną przed Trybunałem Stanu.

Jeden z ważnych polityków obozu władzy zwrócił mi uwagę, że ujawnione fakty tylko poprawiły notowania Mateusza Morawieckiego w kierownictwie PiS, pokazując, że w imię wierności partii i Jarosławowi Kaczyńskiemu (to on, koniec końców bezskutecznie, upierał się przy wyborach kopertowych) premier gotowy jest na wszystko, choćby na narażanie się na osobistą odpowiedzialność. Być może dla części wpływowych polityków PiS raport NIK stanie się tylko zachętą do tego, by jeszcze zażarciej walczyć o utrzymanie władzy i odsunąć w ten sposób w czasie rozliczenia za okres rządów Zjednoczonej Prawicy.

Niemniej ten raport może mieć też wpływ na urzędników niższego szczebla. Uświadamia im bowiem, że wszystkie decyzje i działania mogą zostać kiedyś rozliczone, a władza PiS nie będzie trwać wiecznie. Może to sprawić, że PiS będzie się teraz znacznie trudniej rządziło, ponieważ urzędnicy będą znacznie mniej elastyczni, a bardziej ostrożni, przede wszystkim zaś – pomni wyborów kopertowych – zechcą mieć każde kłopotliwe polecenie na piśmie. I właśnie ten bierny opór może się stać dla rządzących największą przeszkodą.

Jeśli jednocześnie sondaże PiS nie będą szły w górę, podobnie jak szanse na to, że partia ta utrzyma się u władzy po 2023 r., problemy będą się piętrzyć. Kolejne raporty, które ma przedstawić NIK w najbliższym czasie (m.in. dotyczące wycinki drzew w Białowieży, inwestycji w Ostrołęce, Funduszu Sprawiedliwości czy zarządzania państwem w czasie pandemii), tylko zwiększą opór aparatu urzędniczego i utrudnią działanie PiS.