Szułdrzyński: Bańka bańce nierówna

Demokracja zakłada dyskurs i deliberację. Media tożsamościowe, które wyłącznie obsługują swoje bańki informacyjne, nie prowadzą żadnego obywatelskiego dyskursu.

Aktualizacja: 06.02.2019 23:44 Publikacja: 06.02.2019 18:45

Szułdrzyński: Bańka bańce nierówna

Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz

Już ponad 40 lat temu – a więc jeszcze na długo przed powstaniem platform społecznościowych – niemiecki badacz mediów i komunikacji Winfried Schulz odkrył, że nie oglądamy wcale programów informacyjnych po to, by się dowiedzieć czegoś nowego. Większość ludzi szuka w wiadomościach przede wszystkim potwierdzenia swoich własnych poglądów.

Internet jedynie to zjawisko wzmocnił – w 2011 r. badacz sieci Eli Pariser sformułował tezę o bańkach filtrujących. Jego zdaniem algorytmy, którymi posługują się platformy społecznościowe, ale także internetowe wyszukiwarki, prowadzą do tego, że zamykamy się w coraz bardziej plemiennym świecie coraz mocniejszych i bardziej emocjonalnych poglądów, zamiast prowadzić realne dyskusje z osobami myślącymi inaczej albo poznawać inne punkty widzenia.

Każdy, kto zna te teorie, nie powinien być więc zaskoczony wynikami badań, które przeprowadził na zlecenie „Rzeczpospolitej" IBRiS. Pokazują one bowiem, że bańki informacyjne w Polsce mają się świetnie. Sympatycy PiS są generalnie zachwyceni telewizją publiczną i jej flagowym programem informacyjnym, czyli „Wiadomościami". Aż trzy czwarte wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego dobrze ocenia program nadawany codziennie o godzinie 19.30 w telewizyjnej Jedynce. „Wiadomości" zaś dobrze oceniane są przez... 3 proc. sympatyków Koalicji Obywatelskiej. Dla porównania „Fakty" TVN dobrze ocenia aż 86 proc. sympatyków liberalnej opozycji. Na tle tego plemiennego zestawienia bardzo dobrze wypadają „Wydarzenia" Polsatu, które są dobrze oceniane zarówno przez zwolenników dobrej zmiany, jak i przez jej przeciwników. Niestety jest to wyjątek, który wyłącznie potwierdza regułę.

Na pozór wszystko jest w porządku, a pluralizm jest zachowany. W zależności od poglądów możesz włączyć TVN, Polsat albo TVP. Sytuacja nie jest jednak tak różowa. Po pierwsze, wszyscy teoretycy wskazują, że nasilające się zjawisko baniek informacyjnych ma zabójcze skutki dla demokracji.

Demokracja zakłada dyskurs i deliberację. Media tożsamościowe, które wyłącznie obsługują swoje bańki informacyjne, nie prowadzą żadnego obywatelskiego dyskursu. Co gorsza, bańki znacznie zwiększają podatność podzielonego społeczeństwa na propagandę, dezinformację i fake newsy. Skoro nie szukamy prawdy, ale jedynie potwierdzenia własnych poglądów, uwierzymy we wszystko, byle było zgodne z naszymi politycznymi sympatiami.

Ale jest i drugi kłopot. TVN jest prywatną stacją i może wybrać sobie taką linię redakcyjną, jaką ma ochotę – nic nikomu do tego. Tak samo jak prawicowa Telewizja Republika może robić, co chce. Sytuacja TVP jest zupełnie inna, bo jest telewizją publiczną, będącą własnością Skarbu Państwa, a więc wszystkich obywateli, utrzymywaną z abonamentu zarówno zwolenników, jak i przeciwników PiS. W dodatku zastrzeżenia do rzetelności TVN ma 22 proc. ankietowanych. W przypadku TVP aż połowa badanych uważa, że jej serwis informacyjny jest nierzetelny.

Co gorsza, nie wszyscy sympatycy PiS są z działalności telewizji publicznej zadowoleni. Jest bowiem trzy razy więcej wyborców PiS niezadowolonych z „Wiadomości" TVP niż sympatyków Koalicji Obywatelskiej rozczarowanych „Faktami" TVN. Toporna propaganda prorządowa w TVP jest nieznośna dla 15 proc. sympatyków prawicy. To dla Jacka Kurskiego zdecydowanie zła wiadomość.

Już ponad 40 lat temu – a więc jeszcze na długo przed powstaniem platform społecznościowych – niemiecki badacz mediów i komunikacji Winfried Schulz odkrył, że nie oglądamy wcale programów informacyjnych po to, by się dowiedzieć czegoś nowego. Większość ludzi szuka w wiadomościach przede wszystkim potwierdzenia swoich własnych poglądów.

Internet jedynie to zjawisko wzmocnił – w 2011 r. badacz sieci Eli Pariser sformułował tezę o bańkach filtrujących. Jego zdaniem algorytmy, którymi posługują się platformy społecznościowe, ale także internetowe wyszukiwarki, prowadzą do tego, że zamykamy się w coraz bardziej plemiennym świecie coraz mocniejszych i bardziej emocjonalnych poglądów, zamiast prowadzić realne dyskusje z osobami myślącymi inaczej albo poznawać inne punkty widzenia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy