Co prawda ledwo przedwczoraj podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego prezydent Andrzej Duda zapewniał, że termin wyborów prezydenckich nie jest zagrożony, ale rzeczywistość jest zmienna i lubi zaskakiwać. Prezydent opierał się zapewne na powtarzanych dość bezkrytycznie sugestiach, że epidemia przejdzie w fazę schyłkową po dwóch tygodniach i w kwietniu życie publiczne wróci do normy. Dziś już wiemy, że mamy do czynienia z pandemią, jest kilkudziesięciu chorych, pierwsza ofiara śmiertelna, a polski minister zdrowia ostrzega, że w ciągu tygodnia liczba chorych na Covid-2019 powiększy się do tysiąca.

Myślę, że w przypadku prof. Łukasza Szumowskiego to jednak nie sianie paniki, lecz realizm. Sytuacja uległa więc radykalnej zmianie, a niezależnie od wskaźnika zachorowań czy śmiertelności państwo polskie musi skupić całą uwagę na walce ?z chorobą. Jak w tej sytuacji prowadzić kampanię ?i przygotowywać wybory?

Tym bardziej że to wielka operacja logistyczna ?z zaangażowaniem tysięcy ludzi, nie wspominając już ?o fakcie, że lokal wyborczy jest z natury permanentnym zgromadzeniem publicznym. Bądźmy realistami, wystarczy jedno poważne ognisko choroby, wprowadzenie kwarantanny w jednym większym polskim mieście, by realizacja równego czynnego prawa wyborczego dla wszystkich obywateli RP była wyłączona. Czy można dziś z całą pewnością takie zdarzenie wykluczyć? Bez wątpienia nie.

Jeszcze trudniejsze dla utrzymania daty wyborów są terminy organizacyjne. Okręgowe komisje wyborcze muszą być powołane na 48 dni przed terminem wyborów, obwodowe na 21. Jaka jest gwarancja, że ludzie powołani do komisji nie zostaną przez chorobę bądź kwarantannę wykluczeni? Żadna. Podobnie z lokalami wyborczymi. Objęcie kwarantanną choćby jednego z miast oznacza niedostępność lokali wyborczych, które zwykle organizuje się w szkołach. Sprawie mogłoby zaradzić głosowanie internetowe, ale na to Polska nie jest jeszcze przygotowana.

I na koniec, wyborów nie można odwołać w ostatniej chwili, trzeba to zrobić z wyprzedzeniem, by nie angażować niepotrzebnie ludzi i funduszy. Realny start przygotowań technicznych to połowa drugiej dekady marca. Trudno mieć złudzenia, że epidemia będzie już na fali schodzącej. A więc właśnie wtedy należy podjąć decyzję o zmianie terminu. W jakim trybie? Konstytucja nie zostawia tu wątpliwości, tylko wskutek ogłoszenia stanu wyjątkowego (art. 228 pkt 7 Konstytucji RP). A skoro ścieżka jest tylko jedna, to szybująca lotem błyskawicy po Polsce pogłoska o wprowadzeniu stanu wyjątkowego musi być prawdziwa. Chyba że koronawirus raptownie wyhamuje. Ma na to jednak raptem kilka dni.