Co dalej z brexitem? Johnson szykuje ostateczne uderzenie

Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej za 51 dni, 31 października. Mimo serii porażek w Izbie Gmin w ostatnich dniach, Boris Johnson nie zamierza rezygnować z tego, co będzie niewątpliwie misją jego życia. Musi jedynie rozważyć, jak to osiągnąć.

Aktualizacja: 10.09.2019 13:11 Publikacja: 10.09.2019 13:04

Co dalej z brexitem? Johnson szykuje ostateczne uderzenie

Foto: AFP

Zespół na Downing Street 10 ma teraz pięć tygodni na opracowanie ostatecznego uderzenia. Na taki czas zostały zawieszone prace parlamentu.

Szef brytyjskiej dyplomacji Dominc Raab zapowiedział, że premier nie złamie prawa. To oznacza, że Johnson nie chce po prostu zignorować ustawy, która obliguje go do wystąpienia o kolejne przełożenie daty brexitu, jeśli do 19 października nie uda mu się osiągnąć porozumienia z Brukselą.

Ale szef rządu może dołączyć do takiego wniosku komentarz, w którym zapowie, że pozostając w Unii Wielka Brytania w ogóle nie będzie współpracować z Brukselą de facto paraliżując negocjacje np. na temat przyszłego budżetu Wspólnoty. To mogłoby skłonić Francję lub Holandię do odmowy odłożenia brexitu, co będzie wymagać jednomyślności członków UE.

Inna opcja to pozwanie Izby Gmin do Sądu Najwyższego za przywłaszczenie sobie uprawnień władzy wykonawczej. Kolejny pomysł to dymisja Johnsona w ostatnich dniach października tak, aby nie było komu złożyć wniosku w Brukseli o zwłokę.

Ale jest też możliwość zawarcia na ostatniej prostej porozumienia z Unią. W tej chwili najbardziej prawdopodobne wydaje się utrzymanie w tym celu samej Irlandii Północnej w jednolitym rynku po rozwodzie z Unią, mimo oporu unionistów obawiających się, że to skończy się zjednoczeniem Ulsteru z Republiką Irlandii.

Najważniejszym argumentem na rzecz przeprowadzenia Brexitu już teraz jest to, że odłożenie rozwodu o trzy miesiące może tylko wzmocnić w Londynie Johnsona i eurosceptycznych torysów.

W perspektywie kilku miesięcy Wielka Brytania w każdym wypadku wyjdzie z Unii, takie są nastroje na Wyspach. Im szybciej rozpoczną się rozmowy o przyszłych relacjach Brytyjczyków ze Wspólnotą tym mniejsze będą koszty katastrofy, która nazywa się brexit.

Zespół na Downing Street 10 ma teraz pięć tygodni na opracowanie ostatecznego uderzenia. Na taki czas zostały zawieszone prace parlamentu.

Szef brytyjskiej dyplomacji Dominc Raab zapowiedział, że premier nie złamie prawa. To oznacza, że Johnson nie chce po prostu zignorować ustawy, która obliguje go do wystąpienia o kolejne przełożenie daty brexitu, jeśli do 19 października nie uda mu się osiągnąć porozumienia z Brukselą.

Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy