Chrabota: Puste strony Rzeczpospolitej i Parkietu – ciąg dalszy nastąpi

W tej sprawie byliśmy podzieleni. W domach, środowiskach, społecznościach narodowych. Szczęśliwie zatriumfował rozsądek.

Aktualizacja: 13.09.2018 06:07 Publikacja: 12.09.2018 16:02

Chrabota: Puste strony Rzeczpospolitej i Parkietu – ciąg dalszy nastąpi

Foto: AFP

Parlament Europejski uchwalił Dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Wydawcy nabyli w ten sposób prawa pokrewne. Będą dzięki nim uprawnieni do otrzymywania rekompensat za wykorzystywanie ich materiałów w internecie. Wygrali też twórcy i dziennikarze, których sytuacja finansowa, dzięki płatnościom za wykorzystywane dotąd piracko ich materiały, znacząco się poprawi. Jeśli przepisy wejdą w życie, kwoty z opłat będą w połowie dzielone między wydawców i dziennikarzy.

Co wyjątkowo ważne, przepisy projektu gwarantują utrzymanie wszystkich dotychczasowych możliwości korzystania z treści przez indywidualnych użytkowników. Prawo nie obejmuje także linkowania. Linkowanie będzie w pełni dozwolone, a nawet przez nas popierane. Bo niekomercyjne linkowanie to odsłony, a odsłony to dla nas życie.

Mam nadzieję, że przeciwnicy Dyrektywy wreszcie przejrzą na oczy. Pauperyzacja, czyli zniszczenie środowisk twórczych: dziennikarzy, pisarzy, muzyków, filmowców nikomu się nie opłaca, bo oznacza internetową pustkę, a pustka jest nieatrakcyjna. Dzięki Dyrektywie mamy szansę przetrwać. Piszę o szansie, bo jesteśmy ledwie w połowie drogi. Finalny kształt Dyrektywy będzie uzgadniany w Brukseli, a potem musi nastąpić wprowadzenie tych przepisów do porządków prawnych indywidualnych państw, w tym Polski. To będzie kolejny ważny etap pracy nad tym prawem, dlatego puste strony gazet wciąż są zagrożeniem. Tym poważniejszym, że klub rządzącej w Polsce partii głosował przeciwko dyrektywie. Czy to zapowiedź przyszłego blokowania tego prawa w Polsce? Czas pokaże. Osobiście czuję w postawie europosłów PiS przejaw przedwyborczego koniunkturalizmu.

Partia prezesa Jarosława Kaczyńskiego broniąc „wolności w internecie” chce zdobyć poparcie młodzieży. Plan jest jasny, ale czy w istocie dzięki temu PiS stanie się dla pokolenia X bardziej sexy? Tu już można mieć wątpliwości. Nie będzie to łatwe, zwłaszcza jeśli rządzący spotkają się w kampanii z solidarnym bojkotem twórców. Osobiście czuję satysfakcję, bo Rzeczpospolita stała na czele walki o Dyrektywą i mam (może naiwną) nadzieję, że z implementacją tych przepisów w Polsce sobie poradzimy. Tym bardziej, że ze strony naszych przeciwników coraz częściej słychać nawoływania do kompromisu.

Dziękuję w imieniu redakcji i czytelników Rzeczpospolitej wszystkim, którzy wsparli Dyrektywę. To dla nas i dla naszych przyjaciół światełko w tunelu. Szczęśliwie, coraz większe.

Dlaczego pierwsze strony „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” są puste

Puste pierwsze strony wtorkowych wydań wielu tytułów polskiej i europejskiej prasy opiniotwórczej to metafora naszego nieistnienia. Mocny sygnał, że czytelnicy mogą zostać pozbawieni swoich ulubionych gazet. Jaki jest mechanizm zagrożeń, tłumaczymy we wspólnym liście otwartym do członków Parlamentu Europejskiego.

Czytaj więcej

Parlament Europejski uchwalił Dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Wydawcy nabyli w ten sposób prawa pokrewne. Będą dzięki nim uprawnieni do otrzymywania rekompensat za wykorzystywanie ich materiałów w internecie. Wygrali też twórcy i dziennikarze, których sytuacja finansowa, dzięki płatnościom za wykorzystywane dotąd piracko ich materiały, znacząco się poprawi. Jeśli przepisy wejdą w życie, kwoty z opłat będą w połowie dzielone między wydawców i dziennikarzy.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego