Krzysztof Adam Kowalczyk: Wstyd lecieć samolotem?

Powrót transeuropejskich pociągów się uda, jeśli będą punktualne, wygodne i konkurencyjne cenowo wobec lotów. Tylko tyle i aż tyle.

Aktualizacja: 13.12.2020 21:16 Publikacja: 13.12.2020 21:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Wstyd lecieć samolotem?

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Bez fascynacji koleją i pociągami pokonującymi tysiące kilometrów przez kolejne granice Europy nie byłoby ani „Morderstwa w Orient Expressie" Agathy Christie, ani wielu innych książek czy filmów. Gdy konkurencja tanich lotów znokautowała takie połączenia, zniknęła fascynująca pisarzy i filmowców sceneria. No bo jak tu zarysować fabułę, gdy bohaterowe tkwią przez godzinę czy trzy wciśnięci w ciasne fotele lowcosta?

Kolej jednak wróci. I to wcale nie dlatego, że Covid zadaje śmiertelne ciosy wielu liniom lotniczym. Europa coraz skrupulatniej liczy emisję CO2 nie tylko przy produkcji energii, ale też w transporcie. W Skandynawii pojawił się nawet „flygskam", wstyd z powodu latania zostawiającego gigantyczny ślad węglowy. Do łask wracają pociągi, i to nie tylko te, które są szybką alternatywą dla lotów do 1000 km. Coraz więcej kolei uruchamia znacznie dłuższe połączenia nocne – z wagonami sypialnymi.

Czytaj także: Polska kolej chce wjechać na unijne tory

Właśnie taki pociąg ma jeździć między Warszawą a Brukselą. Na pewno z niego kiedyś skorzystam. Jestem fanem kolei i np. do Krakowa, Katowic, Wrocławia czy Poznania nigdy nie jeżdżę autem. Dalsze podróże pociągiem też mi niestraszne, choć tu bywa różnie. Bywają udane wyjazdy, jak choćby nocnym z Warszawy do Wiednia. Czasami jednak spotyka mnie rozczarowanie, gdy np. podstawiony upalnym latem skład do Pragi nie ma klimatyzacji i już w Katowicach łapie dwie godziny spóźnienia.

Czytaj także: Nocne ekspresy będą konkurencją dla samolotów

Bez wygody i punktualności kolej z samolotem nie wygra. Jest jeszcze trzeci warunek: cena. Kiedyś uparłem się pojechać nocnym pociągiem do Lwowa, via Kraków. Sympatyczna pani w kasie międzynarodowej się zdziwiła, bo nikt jej od dawna o to połączenie nie pytał. Szybko okazało się dlaczego: cena była znacznie wyższa niż biletu lotniczego. I to normalnego, bez żadnych zniżek i promocji. Wybrałem samolot.

Na razie plany kolejnych podróży trzeba odłożyć. Intuicja podpowiada mi jednak, że gdy już pandemia się skończy, propozycje cenowe w rywalizacji kolei z samolotem mogą być już inne. Zaraza przerzedzi szeregi linii lotniczych, a te, które przetrwają, będą odrabiały straty i nie będą już tak skore jak niegdyś do agresywnej polityki cenowej. Kolej – także polska – ma więc swoją szansę. Ale czy ją wykorzysta? Sam wstyd z powodu latania nie wystarczy.

Bez fascynacji koleją i pociągami pokonującymi tysiące kilometrów przez kolejne granice Europy nie byłoby ani „Morderstwa w Orient Expressie" Agathy Christie, ani wielu innych książek czy filmów. Gdy konkurencja tanich lotów znokautowała takie połączenia, zniknęła fascynująca pisarzy i filmowców sceneria. No bo jak tu zarysować fabułę, gdy bohaterowe tkwią przez godzinę czy trzy wciśnięci w ciasne fotele lowcosta?

Kolej jednak wróci. I to wcale nie dlatego, że Covid zadaje śmiertelne ciosy wielu liniom lotniczym. Europa coraz skrupulatniej liczy emisję CO2 nie tylko przy produkcji energii, ale też w transporcie. W Skandynawii pojawił się nawet „flygskam", wstyd z powodu latania zostawiającego gigantyczny ślad węglowy. Do łask wracają pociągi, i to nie tylko te, które są szybką alternatywą dla lotów do 1000 km. Coraz więcej kolei uruchamia znacznie dłuższe połączenia nocne – z wagonami sypialnymi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił