Podobnie jak większość ankietowanych w sondażu opisywanym niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" popieram zakaz hodowli zwierząt futerkowych i ograniczenie uboju rytualnego. Podejrzewam zresztą, że kilka reportaży nakręconych ukrytą kamerą w zwykłych ubojniach mogłoby sprawić, że i one trafiłyby na celownik promotorów ustawy o ochronie zwierząt. Niewykluczone, że za kilka lat będziemy debatować o ogólnym zakazie uboju i hodowli – tym bardziej że coraz bardziej zaawansowane są próby z mięsem z hodowli komórkowej i przybywa jego roślinnych alternatyw.

Jednak niezależnie od tematu tych debat i towarzyszących im emocji jedno powinno być stałe – wysoka jakość i przejrzystość stanowienia prawa. Bez nich trudno będzie namówić przedsiębiorców do nowych inwestycji, bez których nie przybędzie nam miejsc pracy.

Już od lat wszystkie badania organizacji biznesowych przypominają, że tym, co przedsiębiorcom najbardziej doskwiera i utrudnia działalność, jest niepewność i brak stabilności tzw. otoczenia polityczno-gospodarczego. Niepewności nie da się uniknąć, co pokazał nam wybuch pandemii koronawirusa. Tym bardziej więc politycy powinni zadbać o stabilność tego, na co mają wpływ – czyli regulacji prawnych. Nagłe wprowadzanie nawet najbardziej szczytnych w zamierzeniu przepisów, które radykalnie zmienią zasady działania firm i całych branż, urąga tej zasadzie. Owszem, można ją naruszyć, jeśli nieprzewidywalne zdarzenie, jak pandemia, wymaga szybkich zmian prawa. Takich jak choćby zapisanych w ustawie covidowej, której liczne słabości (na czele z lex deweloper) są tłumaczone właśnie nadzwyczajną sytuacją.

Trudno jednak doszukiwać się tej nadzwyczajności w przypadku nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która była przedmiotem debaty politycznej ledwie przed trzema laty. Wtedy projekty przepisów zakazujących uboju rytualnego i hodowli na futra trafiły do kosza, by wrócić teraz w nowej odsłonie politycznych rozgrywek i w dodatku w błyskawicznym tempie. Hodowcy futerkowców i producenci mięsa, dla których ubój rytualny stanowił – o czym dziś piszemy – dużą część eksportu, nagle stanęli przed perspektywą utraty albo znacznego ograniczenia biznesu – i to w perspektywie miesięcy albo tygodni, z mgliście określoną kwestią odszkodowań. Wszystko to w czasie nasilenia pandemii Covid-19 i globalnego kryzysu gospodarczego.

Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt raczej wejdzie w życie, a wraz z nią ograniczenia. Powinien jej jednak towarzyszyć wydłużony okres vacatio legis, wsparty być może zwiększonymi kontrolami w zakładach. W ten sposób, chroniąc zwierzęta, zapewni się też okres ochronny dla przedsiębiorców, bez którego część firm trafiłaby do szybkiego odstrzału.