Wzrost zakażeń koronawirusem i polityczne przepychanki wokół organizacji powrotu do szkoły przyniosły efekty: według niedawnego sondażu Instytutu Badań Pollster aż trzy czwarte rodziców ma obawy związane ze stacjonarną nauką swoich dzieci. Pomimo to prawie połowa badanych chce, by ich latorośle wróciły od września do szkoły. Średnią podwyższają rodzice najmłodszych, których zdalna nauka wiąże się często z wyzwaniem zapewnienia domowej opieki. A to spada także na pracodawców, zwłaszcza w branżach, w których trudno przejść na pracę zdalną. W rezultacie większość państw, mimo ostatniego wzrostu zakażeń, planuje teraz powrót do szkół, by rodzice mogli spokojnie pracować, a firmy i instytucje publiczne normalnie funkcjonować. Bez tego kryzys gospodarczy będzie dłuższy i głębszy, a jego skutki dla naszego stanu zdrowia będą nawet bardziej dotkliwe niż efekt koronawirusa, bo o ile młodzi z reguły lekko przechodzą Covid-19, o tyle dużo gorzej przeżywają izolację związaną z pandemią.

Dlatego na powrocie do szkół zależy również rodzicom uczniów szkół ponadpodstawowych. Na ich opinie mogły wpłynąć słabe wyniki tegorocznych matur, ale na pewno miały też znaczenie obserwacje skutków odcięcia dziecka od kontaktów z rówieśnikami. Większość rodziców dostrzega minusy zdalnej edukacji – w tym także jej jakość. Jak przypominają psycholodzy, szkoła – poza konkretnymi przedmiotami – uczy życia w społeczeństwie, w tym współpracy w grupie, która od lat jest jedną z najsłabszych stron Polaków.

Zwracają na to często uwagę menedżerowie międzynarodowych firm – o ile chwalą zwykle naszą pracowitość, o tyle wskazują na słabą umiejętność współpracy. Tymczasem bez tej umiejętności, bez skutecznej komunikacji (także z oponentami politycznymi czy ideologicznymi) bardzo trudno jest budować gospodarkę opartą na wiedzy i na innowacjach. Kiedyś tej współpracy uczyliśmy się naturalnie w wielopokoleniowych, wielodzietnych rodzinach. Dzisiaj jedną z niewielu okazji do nauki są analogowe przedszkole i szkoła. Bez nich trudno będzie o zespoły tworzące innowacyjne startupy, a co najwyżej przybędzie zapatrzonych w siebie celebrytów TikToka.