Zuzanna Dąbrowska: Przez wiele lat był pan eurodeputowanym, teraz kandyduje do Sejmu. Znudziła się Panu Bruksela?
Tadeusz Zwiefka: Bruksela się nie nudzi. To tygiel, w którym dzieje się tyle interesujących, a jednocześnie bardzo ważnych rzeczy, także w polityce międzynarodowej, tej dotyczącej poszczególnych państw członkowskich. Natomiast od czasu do czasu - i to jest naturalny bieg rzeczy - jest rotacja. Tym razem ja powróciłem do kraju po piętnastu latach pracy w Parlamencie Europejskim. I przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna zaproponował mi udział w wyborach do krajowego parlamentu. Kiedy w maju w Bydgoszczy była konwencja przed wyborami europejskimi, Grzegorz powiedział, że potrzebuje mnie w Polsce i to się teraz materializuje.
Z pierwszego miejsca w pańskim okręgu miał kandydować poseł Krzysztof Brejza, kandyduje pan.
Powiem, jak rzeczywiście rzecz się miała, bo tutaj nie ma nic do ukrycia. Byłem tak samo zaskoczony całą tą sytuacją jak wiele innych osób. Otóż moje rozmowy z przewodniczącym Schetyną dotyczyły mojego ewentualnego startu do Senatu. Nigdy nie było rozmowy, poza jednym momentem, wewnętrznym, regionalnym, na temat mojego ewentualnego startu do Sejmu. Tę propozycję otrzymałem w niedzielę wieczorem, czyli na dzień przed Radą Krajową. To prawda, że to Krzysztof zrezygnował ze startu do Sejmu i postanowił startować do Senatu. Proszę mnie nie pytać, błagam, dlaczego, bo szczerze mówiąc nie wiem.
Panu jest wszystko jedno – Sejm czy Senat?