Powódź w Niemczech i Belgii. Nieeuropejska katastrofa

W dolinie Renu, na terenie trzech państw, liczba ofiar kataklizmu sięga już 200. Większość z nich w Niemczech, gdzie nadal prawie 1 tys. osób jest uznanych za zaginione.

Aktualizacja: 20.07.2021 06:08 Publikacja: 18.07.2021 18:37

Kanclerz Angela Merkel przyjechała na zniszczone tereny dopiero trzy dni po powodzi

Kanclerz Angela Merkel przyjechała na zniszczone tereny dopiero trzy dni po powodzi

Foto: AFP/Christof Stache

Zaskoczeni mieszkańcy mówią, że słyszeli o takich katastrofach w biednych krajach Trzeciego Świata, ale nie w centrum Europy.

– Wszystko jest kompletnie zniszczone, nie rozpoznaję ulic, a nawet krajobrazu – mówił Michael Lang, właściciel zniszczonego sklepu w miejscowości Ahrweiler, odległej zaledwie 20 kilometrów od dawnej stolicy Niemiec Zachodnich Bonn. Właśnie w Ahrweiler jest największa liczba ofiar: 110 już odnalezionych zmarłych i 670 rannych.

Miejscowość leży w landzie Nadrenii-Palatynatu, najbardziej dotkniętym czwartkowym kataklizmem. Ponadto, ofiary i ogromne straty materialne odnotowano w niemieckich landach Północnej Nadrenii-Westfalii i Saarze. Powodzie zalały również miasta w Belgii (gdzie zginęło co najmniej 27 osób, w tym w Liege) i Holandii (m.in. Venlo), w znacznie mniejszym stopniu dotknięty jest Luksemburg oraz Szwajcaria. W Holandii zalane zostały częściowo tylko południowe obszary kraju, ale i tak premier Mark Rutte powiedział, że to największy kataklizm od 300 lat.

Z dala od terenu głównej katastrofy ulewne deszcze zniszczyły powiat Alba w rumuńskim Siedmiogrodzie, a także zalały dwie austriackie miejscowości na pograniczu Austrii i Niemiec. Po niemieckiej stronie granicy w Bawarii woda przepłynęła ulicami Berchtesgaden.

Wszędzie uszkodzone są drogi oraz sieć łączności, przede wszystkim komórkowej. Wszyscy się pocieszają, że to z tego ostatniego powodu nie można w Niemczech jeszcze odnaleźć prawie 1 tys. osób. Ale liczba śmiertelnych ofiar rośnie wraz z usuwaniem mułu i błota z kolejnych zalanych domów – ich mieszkańcy zaskoczeni we śnie przez potężne fale powodziowe nie mieli żadnej szansy na ucieczkę. Ratownicy odnajdują coraz mniej żywych.

W Niemczech władze ogłosiły alarm w całej armii – z wyjątkiem jednostek znajdujących się na misjach poza granicami kraju. Do Nadrenii-Palatynatu już skierowano batalion piechoty, żołnierze mają zmienić śmiertelnie zmęczonych ratowników. Ale już w ciągu weekendu ciężki sprzęt wojskowy (w tym czołgi) pomagał w usuwaniu zniszczeń, przede wszystkim samochodów spiętrzonych przez żywioł w groteskowe góry.

Niemiecki minister finansów Olaf Scholz zapowiedział, że w środę przedstawi pakiet „natychmiastowej pomocy" dla poszkodowanych regionów, wart 300 mln euro. Ale ostrzegł też, że należy zacząć się przygotowywać do programu odbudowy, który „sądząc z doświadczeń poprzednich powodzi, może wynieść miliardy euro".

W ślad za pomocą na zniszczone tereny pojechali politycy. W Belgii zalane miasta odwiedziła już para monarsza: król Filip i królowa Matylda. W Niemczech pierwszy przybył prezydent Frank-Walter Steinmeier. Premierem dotkniętej powodzią Północnej Nadrenii-Westfalii (najludniejszego niemieckiego landu) jest Armin Laschet, najbardziej prawdopodobny następca kanclerz Merkel po wrześniowych wyborach parlamentarnych. – Powódź dosłownie wymyła ludziom ziemię spod nóg. Stracili domy, gospodarstwa, firmy – powiedział, obejrzawszy zniszczenia.

Nie wiadomo jednak, czy powódź nie wymyje gruntu również spod nóg chadeków, na których czele stoi Laschet. Powodem jest ich dziwne zachowanie. Kanclerz Angela Merkel na wieść o kataklizmie w dolinie Renu nie przerwała swej wizyty w USA, wybierając interesy niemieckiego biznesu (i rozmowy z Amerykanami w sprawie gazociągu Nord Stream 2), a nie poszkodowanych w powodzi. Sam Laschet też popełnił niewybaczalną gafę. Dziennikarze sfotografowali go, gdy w wraz z dwoma współpracownikami gdy pękał ze śmiechu za plecami prezydenta Steinmeiera. Polityk rozmawiał z dziennikarzami w miejscowości Erfstadt, w Północnej Nadrenii-Westfalii, na czele której stoi właśnie Laschet. Ewentualny następca obecnej kanclerz Merkel przeprosił za swe zachowanie. „Bardzo żałuję wrażenia, jakie wywołała sytuacja wynikła z rozmowy" – napisał na Twitterze, nie wyjaśniając jednak, co go tak rozbawiło w miasteczku zniszczonym przez powódź.

– Mówią, że charakter człowieka poznaje się w trudnych czasach – zjadliwie zauważył sekretarz generalny konkurencyjnej SPD Lars Klingbeil.

Zaskoczeni mieszkańcy mówią, że słyszeli o takich katastrofach w biednych krajach Trzeciego Świata, ale nie w centrum Europy.

– Wszystko jest kompletnie zniszczone, nie rozpoznaję ulic, a nawet krajobrazu – mówił Michael Lang, właściciel zniszczonego sklepu w miejscowości Ahrweiler, odległej zaledwie 20 kilometrów od dawnej stolicy Niemiec Zachodnich Bonn. Właśnie w Ahrweiler jest największa liczba ofiar: 110 już odnalezionych zmarłych i 670 rannych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił