– Tego człowieka należy uznać za jednego z morderców naszego narodowego bohatera gen. Augusta Fieldorfa „Nila" – mówi o płk. Janie Ptasińskim prezes Fundacji Łączka Tadeusz Płużański.
Płk Ptasiński był w stalinizmie jednym z czterech wiceszefów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, które odpowiadało za krwawe represje. Później pełnił funkcję m.in. zastępcy komendanta Głównego Milicji Obywatelskiej i ambasadora PRL w Moskwie. Zmarł 2 września, a w środę spocznie na Powązkach Wojskowych.
Cmentarz ten uchodzi za najbardziej prestiżowy w Polsce. Leżą tam m.in. bohaterowie zrywów niepodległościowych i II wojny światowej, a w ostatnich latach pochowano na nim takie postacie, jak Ryszard Kapuściński, Jacek Kaczmarski i Zbigniew Religa.
Do niedawna regularnie grzebano tam też komunistycznych dygnitarzy, m.in. byłego szefa MON gen. Floriana Siwickiego. Gdy w marcu 2014 r. na Powązkach pochowano gen. Tadeusza Pietrzaka, rozpętała się burza. Pietrzak to bowiem okryty niesławą były komendant MO.
W efekcie zmienić przepisy o pochówkach zdecydował się szef MON Tomasz Siemoniak. Wcześniej do pogrzebu na Powązkach konieczne było, by zmarły wojskowy spełniał jeden z kilku warunków, m.in. miał stopień generała lub był odznaczony Orderem Virtuti Militari. We wrześniu 2014 r. minister wydał decyzję, w związku z którą mianowanie na generała lub odznaczenie orderem musi mieć miejsce w wolnej Polsce. – Powązki nie mogą się należeć jako automat. Są dla bohaterów – uzasadniał.