Tłok przy stoisku Apple w sklepie z elektroniką na Kolonaki i dalej to samo na placu Syntagma, tuż obok ministerstwa finansów. Ci Grecy, którzy mają pieniądze, wydają je w pośpiechu. Kolejki ustawiają się po biżuterię, elektronikę i sejfy, bo przecież gdzieś to wszystko trzeba będzie trzymać.
Jeszcze tydzień temu wszędzie tam były pustki, a znudzeni właściciele grali sobie na smartfonach albo namawiali przechodniów, żeby weszli chociażby tylko pooglądać. Pustki były właściwie przez ostatnie pół roku, kiedy Grecy żyli w niepewności: będzie umowa z wierzycielami, czy też nie? Złudzeń, że jednak się poprawi pozbawiła ich informacja o tym, że 30 czerwca rząd nie zapłacił raty Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, a potem, kiedy w referendum w ostatnią niedzielę większość zagłosowała na „nie".
Jedno jest pewne. Będzie drożej, a pieniędzy będzie mniej. To dwa główne powody, dla których Grecy, którzy mają pieniądze ruszyli na zakupy. Strzelił więc popyt przede wszystkim na biżuterię i drogie elektroniczne gadżety, zwłaszcza iPhony, ale i laptopy, tablety. Co się nawinie. Grecy, którzy mają pieniądze uznali, że znacznie lepiej jest je wydać, niż gdyby bank, albo rząd miały je zabrać.
Sprzedawcy żartują, że oto trafiło im się Boże Narodzenie w środku lata, bo obroty są podobne. Saturn, niemiecki gigant handlujący AGD i elektroniką może żałować, że z powodu kryzysu wycofał się z Grecji, bo teraz sprzedałby wszystko i to bez obniżania cen.
Za granicę można wywieźć tylko tysiąc euro a kontrola na ateńskim lotnisku Venizelos jest skrupulatna i mało serdeczna. Kontrola kapitału zacieśnia się. Nie wiadomo kiedy zostaną ponownie otwarte banki. Może w najbliższy wtorek 14 lipca? Może. Zresztą Greków wyjeżdżających z kraju jest już coraz mniej. Wściekły jest prezes Ryanaira, Michael O'Leary, który w tym roku postawił właśnie na Grecję, jako na fundament szybkiego rozwoju. Teraz wprowadził sprzedaż biletów za gotówkę zamiast zwyczajowego online i narzeka na Greków, że sprawili sobie „rząd lunatyków nie mających pojęcia o gospodarce". Turkish Airlines, Qatar Airways i Emirates przestały sprzedawać bilety za pośrednictwem swoich greckich agentów. AerCap, irlandzka firma zajmująca się leasingiem samolotów przyznaje, że być może trzeba będzie wesprzeć Aegeana, narodowego przewoźnika i samoloty, jakie właśnie odebrał skierować jednak gdzie indziej.