Kolejna runda negocjacji między Komisją Europejską a USA w sprawie umowy o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) zakończyła się fiaskiem. Jak oświadczył wicekanclerz Niemiec, Sigmar Gabriel, podpisanie umowy było niemożliwe, ponieważ Stany Zjednoczone stale naciskają na warunki korzystne wyłącznie dla nich. Rząd francuski ogłosił z kolei we wtorek, że we wrześniu opowie się za przerwaniem dalszych rokowań między Europą a USA.
- To są negocjacje bardzo skomplikowane, dlatego że ta umowa ma nie tylko objąć dwa największe bloki gospodarcze świata, czyli Stany Zjednoczone i Unię Europejską, ale też iść daleko poza zniesienie ceł, które zresztą są dość niskie po obu stronach. Ma objąć również otwarcie rynku zamówień publicznych, próbę harmonizacji norm towarów, ustalenie wspólnych norm socjalnych czy ochronę środowiska – wyjaśnia Jędrzej Bielecki.
- Tak naprawdę chodzi o stworzenie wielkiego jednolitego rynku amerykańsko-europejskiego – podkreśla.
Mnogość tematów, które należy omówić przed podpisaniem umowy, znacznie spowalnia więc prowadzenie negocjacji między stronami.