- Dobre dane BIK na temat popytu na kredyty mieszkaniowe to oczywiście dobra wiadomość dla banków czy deweloperów. Najnowszy odczyt sugeruje jednak też, że mieszkania nie przestają drożeć. Średnia wartość wnioskowanego kredytu wzrosła bowiem, rok do roku, o 10 proc. - mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Rynek nieruchomości ma to do siebie, że dane napływają z niego ze sporym opóźnieniem. I tak na przykład na wiarygodne dane o cenach sprzedaży mieszkań trzeba czekać kwartał lub dwa, a na informację o tym, ile mieszkań w ogóle sprzedano w kraju czas oczekiwania wydłużyć się może nawet do ponad roku. Właśnie dlatego tak pożądane są wszelkie wskaźniki wyprzedzające czy informacje sygnalne, które może nie z aptekarską dokładnością, ale za to bardziej na bieżąco sugerują, co aktualnie dzieje się na rynku - wyjaśnia.

Dodaje, że tego typu opracowaniem jest na przykład publikowana przez BIK informacja o popycie na kredyty mieszkaniowe. - Znajdziemy tu informację o tym jak dużo złożono wniosków kredytowych i na jaką wartość opiewały - mówi Bartosz Turek. - I tak na przykład w sierpniu popyt na kredyty wzrósł o 13,7 proc. (r./r.). Przede wszystkim jest to zasługa 10-proc. wzrostu średniej wartości wnioskowanego kredytu. To znaczy, że Polacy wciąż chętnie zadłużają się na cele mieszkaniowe, z czego cieszyć się mogą banki sprzedające kredyty, ale też deweloperzy czy właściciele mieszkań używanych, którzy chcą swoje mieszkania sprzedać. Dane BIK pokazują, że popyt ze strony kupujących posiłkujących się kredytem nie dość, że jest duży, to jeszcze rośnie.

Analityk podkreśla, że publikowane przez BIK dane są też papierkiem lakmusowym. - Mogą wskazywać, w jakim kierunku podążają ceny mieszkań. To przecież od tego, ile trzeba zapłacić za mieszkanie, przede wszystkim zależy to, ile na jego zakup musimy pożyczyć - mówi Turek. - Jeśli w sierpniu nie mieliśmy do czynienia z zaburzeniem tej prawidłowości, to dane BIK można odczytywać tak: ceny mieszkań wciąż dynamicznie rosną. Oczywiście możliwe jest, że wzrost przeciętnej wartości wnioskowanego długu wynika z tego, że Polacy chcą kupować większe mieszkania. Możliwe jest też, że na zakupy ruszyli Polacy mający mniejszy wkład własny, a przez to chcąc kupić wymarzone „M" zmuszeni są pożyczyć więcej pieniędzy z banku. Odpowiedź na to pytanie tak naprawdę poznamy jednak dopiero za kilka miesięcy, gdy dane na temat zmian cen mieszkań opublikuje bank centralny.