Bohaterkami są dwie kobiety, lecz pokazywane osobno – każda w swoim świecie. Konrad Szołajski obserwował je z kamerą od grudnia 2015 roku niemal do ostatnich tygodni. Nie znały się, choć wiedziały od niego o swoim istnieniu.
Obie są żonami i matkami, choć Tita mogłaby być córką Marty – nie tylko matki, ale już i babci kilkorga wnucząt. Obie żyją otoczone bliskimi, którzy je szanują, one także się o nich troszczą, są aktywne społecznie. Jednak ich widzenie świata jest skrajnie różne.
Tita z megafonową tubą w dłoniach uczestniczy w spotkaniach-manifestacjach. Krzyczy: „Naród z KOD-em! KOD z narodem!". Mówi, że chce, by jej 14-letnia córka „mieszkała w normalnym kraju. Żeby uczyła się chemii, matematyki, a nie – religii".
Marta w mundurze z napisem „Strzelcy Rzeczypospolitej" na leśnej łące rozwiesza biało-czerwoną flagę „Gazeta Polska Klub Gliwice" z podobizną Piłsudskiego. To preludium do ćwiczeń i nocnej mszy, która tam się odbędzie. Jej wnuki ubrane w mundury komandosów przyglądają się babci – pani komendant jednostki Myślenice. Marta jest dumna, że jej sześcioletni wnuk strzela z kbks, a starsze wnuczki z zamkniętymi oczami składają i rozkładają „kałacha".
Jest też w filmie scena, w której Marta z mężem uczestniczy w Warszawie w rodzinnym spotkaniu u Marcina Święcickiego. Siedzą przy jednym stole, jedzą, rozmawiają. Gdy gospodarz mówi, że chyba wszystkim zależy, by Unia dobrze funkcjonowała, Marta odpowiada, że najpierw myśli o Polsce, a potem o Unii.