Nieszczęśliwy był kończący się rok: liczymy chorych i zmarłych na Covid, ale jak doliczyć się tych, którym wirus spustoszył organizm, uczynił kalekami? Ale nie tylko ludzie umierają. Ile małżeństw rozpadło się w miesiącach pustki i osamotnienia, choć na rozwód trzeba poczekać? Ile przyjaźni umarło, z ilu twarzy opadła długimi laty budowana maska? Zaraza nie tylko zabija, ale także obnaża, i to tym skuteczniej, im dłużej trwa.

Już za parę dni zamknięte będą zapiski ze złego roku, otworzy się nowa, czysta karta. Ale wszak 1 stycznia nie odmieni nas czarodziejskie zaklęcie, nie wyrosną nam anielskie skrzydła, będziemy tacy sami, tylko mocniej sfrustrowani niemocą wobec potęgi wirusa. Przecież nowy rok musi oznaczać nową nadzieję; potrzebujemy jej jak powietrza, bo obezwładnia nas stary zaduch. Czy przyniesie ją szczepionka, pozwalając wrócić do normalności?

Przy największej wydajności Narodowego Programu Szczepień (dopisek „narodowy" służy dziś do tego samego, co niegdyś „socjalistyczny") zbiorową odporność osiągniemy dopiero za rok lub półtora. O ile damy się zaszczepić, bo więcej niż połowa zapytanych albo twierdzi, że się na to nie zgodzi, albo ma mieszane uczucia. Oznacza to, że więcej niż połowa narodu daje ucho bzdurom wygadywanym przez internetowe gwiazdeczki i łże-celebrytów albo sterowane z daleka automatyczne boty. Oznacza to, że są skłonni uwierzyć w płaską Ziemię, w międzynarodowy Sanhedryn, w elektroniczne chipy wmontowywane wraz ze szczepionką. Jest to dobra wiadomość dla krzykaczy, którzy wczoraj bredzili o „Polsce w ruinie", a dziś o likwidującej naszą suwerenność Unii. Jest tu także odpowiedź na zdziwienie tych pełnych dobrej woli naiwniaków, którzy pytają: dlaczego rządzący PiS popełnia tyle błędów, wikła się w afery, a poparcie mu nie spada? A może ten zły rok podsuwa nam lustro: tacy jesteśmy, niczego lepszego niewarci! Głupota i łatwowierność wybiły jak z pękniętego szamba.

Tytuł wziąłem od noblisty Johna Maxwella Coetzego, który pisał, jak trudno jest ułożyć relacje w uczuciowym trójkącie. My usiłujemy je ułożyć w wielomilionowym zbiorowisku ludzi zmęczonych i skołowanych.