„Człowiek może przeżyć trzy tygodnie bez jedzenia, trzy dni bez picia, trzy minuty bez oddychania, ale nawet trzech sekund nie przeżyje bez sensu". Zdanie z książki Marcina Napiórkowskiego „Mitologia współczesna" przyszło mi od razu na myśl po usłyszeniu prymasa Polski stwierdzającego, że pandemia nie jest karą zesłaną przez Pana Boga. Wypowiedzi zasadniczo z tego samego poziomu co ta, do której abp Polak się w tym miejscu odnosił, wygłoszona rzekomo przez pewnego księdza we Wrocławiu (znamy ją z drugiej ręki) – podczas kazania kapłan ten miał powiedzieć, że pandemia z pewnością jest bożą karą. Oba te stwierdzenia pochodzą z ust osób wiedzących. Nic więc dziwnego, że wierzący nie do końca wiedzą, jak się do nich ustosunkować.

Cytat z Napiórkowskiego, autora, którego trudno posądzić o klerykalizm, pasuje jak ulał, ponieważ mówi o potrzebie uniwersalnej jak budowa układu pokarmowego, niezależnej od stanu i wyznania. Potrzebie dostrzegania we wszystkim, co nas spotyka, jakiegoś znaczenia, jakiegokolwiek przekraczającego i obejmującego ludzi porządku. Potrzebie, która bynajmniej nie znika, jeżeli za stróża tego porządku przestajemy uznawać Wszechmogącego Boga. Przeciwnie, niewidoczna na pierwszy rzut oka zdaje się wszechobecna. Nienazwana z imienia, kieruje naszymi losami w sposób, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy. Znajduje sobie nowych kapłanów – specjalistów od reklamy i marketingu, twórców fake newsów i innych propagandzistów.

Człowiek jest już tak skonstruowany, że musi rozmawiać. Często z innymi ludźmi, ale zawsze z własnym losem. Odpowiadać decyzjami i sądami na to, gdzie się znalazł, co potrafi, czemu akurat dzisiaj bolą go kolana. Dosłuchiwać się w tych wszystkich okolicznościach podobnego tembru głosu. I nigdy, poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, nie zdobędzie pewności, o co „temu drugiemu", kimkolwiek miałby być, chodzi. Ale też nigdy nie przestanie się tego domyślać, bo nie byłoby już wówczas sensu kontynuować najważniejszej rozmowy naszego życia. I coś mi mówi, że w rozmowie tej, przez chrześcijan nazywanej modlitwą, wątek pandemii nie został zamknięty ani wypowiedzią księdza z Wrocławia, ani nawet prymasa Polski.