Wygląda na to, że dokładnie tak samo przyspiesza i nabiera mocy protest przeciw zakazom działalności gospodarczej.
Zaczęło się od jednego przedsiębiorcy, który wobec wizji bankructwa zdecydował się otworzyć firmę. Ta „śnieżka" błyskawicznie zamieniła się w pędzącą kulę. Polska Federacja Fitness ogłosiła zamiar pozwania Skarbu Państwa za straty spowodowane wątpliwym prawnie zakazem działalności swoich członków. O tym samym myślą właściciele galerii handlowych i najemcy. W całym kraju otwierają się restauracje. Członkowie Góralskiego Veta otworzą swoje biznesy 18 stycznia bez oglądania się na jakiekolwiek zgody. Ich tropem chcą podążać przedsiębiorcy znad morza. To wszystko rezultat jednego tygodnia! Co będzie za miesiąc?
Skąd ta „śnieżka"? W amerykańskim prawie funkcjonuje „doktryna owoców zatrutego drzewa". Dowód zdobyty bezprawnie, choćby miał kluczowe znaczenie, nie może być uznany w sądzie! Wymusza to przestrzeganie procedur. W Polsce „zatrute" okazały się zakazy działalności gospodarczej. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu stwierdził, że powinny być wprowadzone ustawą, a nie rozporządzeniem. A skoro nie są, to łamią konstytucję. To samo wynika z opinii prawnej sporządzonej na potrzeby wspomnianej federacji fitness. I pewnie z wielu innych, jakie są teraz pisane w kancelariach prawnych w całej Polsce. Wygląda więc na to, że „śnieżkę", lekceważąc obowiązujące prawo, wyprodukował... sam rząd. Licząc także, że nikt na to nie zwróci uwagi. Pomylił się, zresztą nie pierwszy raz w ostatnich latach.
Dziś musi gasić kolejne pożary społecznego sprzeciwu naprędce wymyślanymi sposobami. Przykładem może być plan pomocy gminom górskim. Miałby on sens w „normalnych" warunkach. Teraz, gdy przedsiębiorcy są na krawędzi bankructwa i zostawieni sami sobie, to zawracanie Wisły kijem.
Szykuje się więc fala pozwów opartych na naprawdę solidnych podstawach i mających spore szanse na wygraną. Do tego fala obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciw niezrozumiałym i demolującym życie restrykcjom.