Nareszcie będą mogli się policzyć. Teraz, kiedy już nie tylko można wyjść z domu, ale i jest po co to robić, każdy gest oznacza deklarację. Czy wsiadając do tramwaju, naciągasz maseczkę, wchodząc do sklepu, dezynfekujesz dłonie, zdarza ci się jeszcze płacić gotówką czy zupełnie przerzuciłeś się na płatności elektroniczne?

To pytania z sondażu, którego nie musi przeprowadzać żadna pracownia badania opinii publicznej. Wykonuje się sam, na bieżąco i bez przerwy. Jego wynik nie przełoży się na wynik najbliższych ani jeszcze pewnie kolejnych wyborów. Ale to ten właśnie podział, na „partię zdrowia” i „stronnictwo wolności”, będzie powoli zastępował inne, z czasem coraz bardziej umowne i niejasne dychotomie.

Każde poluzowanie obostrzeń, przeniesienie pandemicznych reguł gry ze sfery państwowych nakazów w obszar osobistych decyzji oznacza wykrystalizowanie i zaostrzenie się nowego sporu. Tego, który zdominuje epokę nowej normalności. Sporu, który nakręcać będą już nie sympatia lub niechęć do tego czy innego polityka; który niewiele będzie miał wspólnego z kwestiami tak abstrakcyjnymi, jak „poglądy” i „wyznawane wartości”. Koszula nowej dychotomii będzie dużo bliższa ciału. Nikt nie będzie się tu zastanawiał, czy iść w prawo czy w lewo, z postępem czy w granicach tradycji. Dla jednych wskazówka decyzji będzie się wahać między zdrowiem a chorobą, dla drugich – między swobodą a niewolą. Stare polityczne kategorie i fronty będą już tylko wypadkową, efektem ubocznym tego jedynie realnego sporu. Wojny na dole. Jeszcze przez jakiś czas toczonej nie w parlamencie ani w mediach, tylko na straganach, przystankach i przy kasach.

Nic zresztą bardziej naturalnego. Od kilkudziesięciu lat państwa prowadzą „politykę życia samego”, krok po kroku przenoszą swoją uwagę i decyzyjność z obszaru publicznego na biologiczny; z organizmu politycznego na organizmy obywateli. Póki dotyczyło to spraw tak skomplikowanych jak biotechnologia i abstrakcyjnych jak bioetyka, monopol na politykę życia mógł należeć do państw. Epidemia im go odebrała, zmusiła obywateli do opowiedzenia się po którejś ze stron. Podzieliła ich na posłusznych nowemu reżimowi sanitarnemu i na jego dysydentów.