Budowa gazociągu Nord Stream 2 coraz mniej pewna

Rosjanie i ich zachodnioeuropejscy partnerzy mogą mieć poważny problem z inwestycją. Nieoczekiwanie prawną barierę zamierza stworzyć Bruksela.

Aktualizacja: 06.10.2017 06:50 Publikacja: 05.10.2017 20:20

Budowa gazociągu Nord Stream 2 coraz mniej pewna

Foto: Bloomberg

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że zatrzymanie NS2 będzie niemożliwe. Taka była interpretacja opinii prawnej wydanej przez ekspertów Sekretariatu Rady UE, czyli administracji obsługującej unijne rządy. Na wniosek Niemiec zbadali oni legalność projektu mandatu negocjacyjnego przygotowanego przez Komisję Europejską. Wnioski nie pozostawiały wątpliwości, że Komisja nie ma żadnej podstawy prawnej do prowadzenia takich negocjacji, a planowana inwestycja nie tylko nie zagraża – jak twierdzi Komisja – bezpieczeństwu energetycznemu UE, ale wręcz je zwiększa. Dokument dalece wykracza poza argumenty prawne, momentami ma wyraźnie wymowę polityczną.

– Polska przedstawi w przyszłym tygodniu opinię prawną stojącą w kontrze z tymi ustaleniami – mówi nam polski dyplomata. Ale to mogłoby nie wystarczyć. — W przeszłości zdarzało się, że rządy postępowały wbrew opinii prawników. Ale w sytuacji, gdy jest grupa państw bardzo wyraźnie przeciwna tym negocjacjom, negatywna opinia prawna byłaby im bardzo na rękę – mówi nam nieoficjalnie dyplomata Rady. Przedstawiciele państw członkowskich mają się spotkać 12 października i dyskutować, co z tym dalej robić.

Ale nieoczekiwanie sytuacja może ulec kompletnej zmianie, bo równolegle z mandatem negocjacyjnym Komisja przygotowuje zmianę dyrektywy gazowej. Nie chciała tego zrobić przez ostatnie lata, mimo że wielokrotnie słyszała apele, w tym ze strony Polski, że obecne przepisy nie precyzują, jak traktować takie inwestycje jak Nord Stream 2, a w szczególności ich odcinki położone na międzynarodowych wodach terytorialnych. Teraz jednak KE chce szybkiej zmiany dyrektywy, żeby zdążyła ona jeszcze objąć rosyjsko-europejski projekt.

Nowe przepisy będą wymagały zgody większości państw UE, podobnie jak mandat negocjacyjny. Ale jest to bezpieczniejsza ścieżka niż mandat. Bo, po pierwsze, jest to inicjatywa legislacyjna, trudno ją więc blokować pod pretekstem motywacji politycznych (jak jest w przypadku mandatu). Po drugie, współdecyduje o tym Parlament Europejski, który w znakomitej większości jest wielkim przeciwnikiem NS2. Wreszcie, po trzecie, inaczej niż w wypadku negocjacji odrębnych zasad dla inwestycji, Rosja nie ma tu nic do powiedzenia.

Dla powodzenia projektu od początku kluczowe było poparcie Niemiec. Bo Nord Stream 2 pozwalałby na stworzenie wielkiego hubu gazowego w tym kraju, z którego surowiec mógłby płynąć na inne rynki UE. Sojusznikiem Gazpromu są niemieccy socjaldemokraci, a przez ostatnie lata ministrem gospodarki w koalicyjnym rządzie był przedstawiciel SPD. Natomiast chadecy, czyli ugrupowanie Angeli Merkel, mniej lub bardziej otwarcie często krytykowali ten projekt. W nowym rządzie SPD na pewno nie będzie, prawdopodobna koalicja to chadecja, liberałowie i Zieloni. Ci ostatni zawsze byli wielkim przeciwnikiem Nord Stream 2 i pod ich wpływem może się zaostrzyć stanowisko całego rządu niemieckiego.

Nord Stream 2 jest wspólnym projektem rosyjskiego Gazpromu, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, niemieckich E.ON (obecnie Uniper) i Wintershall, austriackiego OMV i francuskiego Engie. Przepustowość Nord Stream 2 ma wynosić 55 mld m sześc. gazu rocznie, czyli tyle samo, co istniejącego Nord Stream.

Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie