Połowę studentów studiów doktoranckich będą musieli stanowić ci, którzy otrzymują stypendium doktoranckie. Co więcej, na każdym wydziale liczba uczestników stacjonarnych studiów doktoranckich nie będzie mogła być mniejsza od liczby doktorantów niestacjonarnych. Takie zmiany przewiduje projekt nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym.
– W pierwszym okresie po wejściu w życie ustawy liczba doktorantów może się zmniejszyć, ale w dalszej perspektywie zwiększy się odsetek osób uzyskujących stopień doktora po ich zakończeniu. Zmiana jest związana z potrzebą podniesienia jakości studiów – mówi Katarzyna Zawada, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
A ta ostatnio kuleje. Tak przynajmniej wynika z jednego z raportów Najwyższej Izby Kontroli.
Zbyt niskie wsparcie
– Liczba doktorantów w ostatnich latach znacząco wzrosła, jednak średnia liczba obronionych prac doktorskich ledwie przekracza 40 proc. Stosunkowo łatwa dostępność studiów doktoranckich i masowe kształcenie doktorantów, z których część nie jest przygotowana do rozpoczynania kariery naukowej, może wzbudzać poważne wątpliwości co do jakości i skuteczności takiego nauczania – mówi Dominika Tarczyńska, rzecznik NIK.
40 proc. doktorantów obrania prace doktorskie. Na studiach ścisłych jest lepiej niż na humanistycznych