Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zasugerował, że jest gotów spotkać się z amerykańskim przywódcą „w dowolnym momencie i dowolnym miejscu planety". Wszystko po to, by wymienić parę zdań i skonsultować się z Joe Bidenem przed jego spotkaniem z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Genewie w przyszłą środę.
W ubiegłym tygodniu Zełenski udzielił wywiadu amerykańskiemu portalowi Axios. Dziennikarz dopytywał o sygnał, jaki wyśle nad Dniepr Biały Dom, jeżeli Biden najpierw spotka się z Putinem. – To odpowiedź i wizja geopolityczna: są imperia, są duże państwa świata, a są też wszyscy pozostali – mówił, sugerując w ten sposób, że Ukraina poczułaby się zapisana właśnie do tego ostatniego grona „pozostałych".
Poruszył też temat rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2 i przyznał, że dowiedział się z mediów o decyzji Bidena, który niedawno wycofał się z nałożenia sankcji na spółkę budującą i odpowiadającą za całą inwestycję. Przyznał, że był zaskoczony i spodziewał się innej decyzji Białego Domu. – Ile ukraińskich żyć są warte relacje między Stanami Zjednoczonymi a Niemcami? – rzucił.
Analitycy w Kijowie liczyli na to, że dojdzie do rozmowy Bidena z Zełenskim. – W takich sytuacjach zawsze są obawy, że zostanie coś ustalone w sprawach ukraińskich bez udziału Ukrainy. Co prawda, te obawy i tak są mniejsze niż przed spotkaniem Trumpa z Putinem.
Dzisiaj szanse na zawarcie jakiegoś układu pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem są znacznie mniejsze. Drugiej Jałty nie będzie. Ale byłoby dobrze, gdyby Zełenski porozmawiał z Bidenem przynajmniej przez telefon – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Melnyk, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa.