W umowie koalicyjnej jest mowa o „szczególnym znaczeniu” niemiecko-polskiego partnerstwa. Opartego „na pojednaniu między Polakami i Niemcami i wspólnej odpowiedzialności za Europę”. Polska pojawia się w pierwszym rozdziale (o nowym przebudzeniu Europy), zaraz po Francji.
– Wspomniane w umowie ożywienie Trójkąta Weimarskiego Warszawa powinna interpretować jako wyciągnięcie ręki i wyjść w kierunku Berlina z konkretnymi propozycjami europejskimi. Berlin bardziej niż Paryż będzie się w przyszłości nastawiał na zachowanie spójności całej UE, ale do tego potrzebuje pomocy Warszawy – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Martin Koopmann, dyrektor fundacji Genshagen, zajmującej się stosunkami Niemiec, Francji i Polski.
W środę rano liderzy CDU, CSU i SPD ogłosili, że dogadali się w sprawie powołania kolejnego wspólnego rządu, czyli wielkiej koalicji (niemiecki skrót GroKo). Negocjacje miały się skończyć już w niedzielę i niektórym zaczęło się udzielać zwątpienie. Po ostatnich wyborach do Bundestagu wszystko trwa dłużej, niż przewidują założenia. Warto przypomnieć, że odbyły się cztery i pół miesiąca temu. Udało się osiągnąć kompromis w najbardziej spornych kwestiach (a mało atrakcyjnych z punktu widzenia cudzoziemskiego czytelnika) – zmian na rynku pracy oraz polityki zdrowotnej. Znacznie atrakcyjniejsze wydają się ustalenia w sprawie podziału resortów i obsady stanowisk ministerialnych.
Kanclerzem nadal będzie urzędująca na tym stanowisku od 2005 roku Angela Merkel, szefowa CDU. Emocje wywołuje przydzielenie SPD kluczowych ministerstw. Oprócz spraw zagranicznych i pracy (które socjaldemokraci mają i w obecnym rządzie), także finansów. Od wielkiego kryzysu w strefie euro ten resort nabrał wagi porównywalnej tylko z urzędem kanclerskim. Kierował nim w tym czasie Wolfgang Schäuble z CDU, krytykowany przez lewicę za ostre programy naprawcze dla Grecji i innych państw dotkniętych kryzysem i niechęć do dzielenia się większą sumą z niemieckiego budżetu z biedniejszymi członkami strefy euro.
Szef SPD Martin Schulz cieszy się, że nastąpi „zmiana kierunku europejskiego”. Podkreślił, że umowa koalicyjna ma wyraźnie socjaldemokratyczny charakter. Stało się tak, mimo że jego partia zdobyła w wyborach zaledwie 20,5 proc., a CDU/CSU – 32,9 proc. głosów, na dodatek w sondażach ta różnica jeszcze rośnie, ugrupowanie Schulza zsunęło się ostatnio do poparcia rzędu 17–18 proc.