Dlatego właśnie nasz projekt „Centrum Doskonałości Endokrynologii Onkologicznej i Medycyny Nuklearnej – CeDEON" umożliwia stworzenie bezpiecznego miejsca przechowywania i utylizowania odpadów promieniotwórczych. Pacjent otrzymujący izotop wydala go z kałem i moczem. Nie możemy tych odpadów odprowadzić bezpośrednio do kanalizacji, bo to działanie niekorzystne dla środowiska. Udało nam się wybudować bardzo bezpieczne, nowoczesne odstojniki, czyli miejsca gromadzenia i dezaktywowania odpadów promieniotwórczych. Te nowoczesne urządzenia mają możliwość monitorowania aktywności w sposób ciągły i zautomatyzowany. To jest kluczowe dla zachowania bezpieczeństwa, a dzięki olbrzymiemu wsparciu dyrekcji i administracji Narodowego Instytutu Onkologii jesteśmy na końcowym etapie realizacji tej inwestycji.
Czy w momencie powstania Instytutu było potrzebne mniej odstojników?
Tak. W połowie lat 90.ubiegłego wieku Instytut był przygotowany na leczenie pięciu pacjentów tygodniowo na oddziale terapii jodowej. Obecnie przyjmujemy minimum 12 osób, a docelowo chcemy leczyć do 40 pacjentów tygodniowo. Wzrosła liczba nowotworów, pacjenci z rakiem żyją dłużej i wymagają dłuższego leczenia. Pomimo że odstojniki to droga inwestycja, jest jednak niezbędna, by zapewnić leczenie dla dużo większej liczby pacjentów. Brak tej infrastruktury to było jedno z największych ograniczeń w naszej działalności.
Podsumowując: realizacja tej inwestycji jest niezwykle istotna ze względu na wzrastającą zapadalność na raka tarczycy, a w związku z tym przewidywany w najbliższych latach znaczny wzrost zapotrzebowania na diagnostykę i leczenie jodem promieniotwórczym. Dodatkowo zwiększy ona komfort u hospitalizowanych, również pacjentów o różnym stopniu niepełnosprawności. Budowa nowych odstojników w bardzo wysokim standardzie technicznym poprawi warunki leczenia i jest krytyczna ze względu na zapewnienie najwyższego stopnia bezpieczeństwa radiacyjnego pacjentom i personelowi.
Jak obecna epidemia wpływa na waszą pracę?
Epidemia wszystkich zaskoczyła. Jest już lepiej, bo mamy zupełnie inną świadomość tej choroby, minął czas paniki. Natomiast nadmiernym optymizmem byłoby zakładanie, że już ją zwalczyliśmy. Musimy nauczyć się z nią żyć i dlatego pozmienialiśmy wszystkie procedury, aby zapewnić maksimum bezpieczeństwa pacjentowi. Pacjenci mają wykonywane testy przed przyjęciem do szpitala, przy wejściu do Instytutu mają mierzoną temperaturę. Jest to oczywiście uciążliwe, ale działania te mają zapewnić bezpieczeństwo pacjentom i personelowi. W ramach działalności Instytutu nie zahamowaliśmy planowych operacji ani planowych terapii nowotworów złośliwych. Problemy mieliśmy z planową diagnostyką, ponieważ pacjenci, co zrozumiałe, mieli obawy o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. W obecnej chwili wprowadzone procedury bardzo podniosły poziom ochrony pacjentów i bezpieczeństwo personelu. Osobiście mam zdecydowanie mniejsze obawy, wchodząc do szpitala, niż idąc na zakupy. Proszę pacjentów, aby nie zaprzestawali leczyć i diagnozować nowotwory złośliwe w obawie przed wirusem, abyśmy po zakończeniu tego trudnego czasu epidemii cieszyli się jak najlepszym zdrowiem.