Sezon urlopowy zaczął się prawie miesiąc temu. Eksperci pracujący w instytucjach związanych z ochroną danych co roku podnoszą alarm, by nie odpoczywać od świadomej ochrony swoich interesów.
– Mamy ogromną ochotę pokazywać, co robimy, gdzie jesteśmy na wakacjach, pochwalić się, w jakim pięknym otoczeniu się znajdujemy – komentuje Zuzanna Polak, kierownik Zespołu Budowania Świadomości Cyberbezpieczeństwa w NASK. W sieci pojawia się mnóstwo wpisów z pozdrowieniami ze wszystkich stron świata. Wirtualne pocztówki mogą być jednak źródłem wiedzy dla cyberprzestępców. Ekspertka ostrzega, by unikać w nich wskazywania konkretnych dat. „Właśnie siedzę w samolocie i lecę na Zanzibar" – może wydawać się niewinnym komunikatem, ale dla osób o złych intencjach jest sygnałem, że dom stoi pusty. Często użytkownicy bez namysłu wstawiają zdjęcia kart pokładowych.
– To zjawisko podobne do publikowanych w sieci zaświadczeń o przyjęciu szczepionki. Ale może posłużyć do kradzieży danych, prób wyłudzenia. Nie fotografujmy rzeczy, na których są nasze dane czy kody QR – tłumaczy Zuzanna Polak. Jeśli nie jesteśmy w stanie powstrzymać chęci podzielenia się wrażeniami z wojaży, ochronę prywatności gwarantuje np. publikacja po powrocie do domu. W ten sposób można uniknąć udostępnienia swojej lokalizacji.
Na nasze dane polować mogą także oszuści z miejsca naszego pobytu.
– Na czas wyjazdu za granicę radzę zakleić kod CVV/CVC na kartach płatniczych. W obcych krajach złodzieje liczą, że bank będzie miał z nami utrudniony kontakt. Systemy bankowe są co prawda skonstruowane tak, że jeśli pojawia się duża płatność z dalekiego kraju, to najprawdopodobniej zostanie zablokowana. Ale jeśli ktoś będzie nam czyścił konto małymi kwotami, zabezpieczenia mogą tego nie wykryć – ostrzega specjalistka. Co najważniejsze, kartę płatniczą zawsze należy mieć przy sobie. Jeśli obsługa lokalu twierdzi, że terminal ma na zapleczu lub przy kasie, idźmy tam z nimi.