2017: Rok strachu i nadziei

Globalna poprawa koniunktury będzie odczuwalna też nad Wisłą. Ale dla losów naszej gospodarki kluczowe będą inwestycje.

Aktualizacja: 27.12.2016 06:21 Publikacja: 26.12.2016 19:27

2017: Rok strachu i nadziei

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W żadnym z ośmiu lat urzędowania Baracka Obamy w Białym Domu amerykańska gospodarka nie urosła o 3 procent lub więcej. Tak fatalnego bilansu nie miał żaden prezydent od wielkiego kryzysu z lat 30 XX wieku. Nic dziwnego, że Donald Trump, który zastąpi Obamę w styczniu, niesie nadzieję na poprawę koniunktury w największej gospodarce świata, nawet jeśli jednocześnie wiele jego deklaracji – szczególnie dotyczących handlu międzynarodowego – może budzić przerażenie.

Trump zapowiada m.in. obniżki podatków dla firm i zamożnych Amerykanów, szeroko zakrojony program inwestycyjny oraz ściągnięcie do kraju zakumulowanych za granicą zysków amerykańskich firm. Nawet gdyby udało mu się przeforsować wszystkie te pomysły, ich wpływ na gospodarkę USA będzie opóźniony. Ekonomiści liczą jednak, że już w drugiej połowie 2017 roku. zacznie być odczuwalny. – Ekspansywna polityka fiskalna podbije wzrost amerykańskiego PKB do 2,7 procent – uważa Paul Ashworth, ekonomista z brytyjskiej firmy analitycznej Capital Economics. Przeciętne prognozy ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberg są ostrożniejsze, ale też zakładają przyspieszenie wzrostu gospodarki USA do 2,2 procent z szacunkowych 1,6 procent w 2016 roku.

To, w połączeniu ze zbliżonym do tegorocznego wzrostem Chin, a także wyjściem z recesji dwóch innych dużych krajów wschodzących, Brazylii i Rosji, powinno nieco zdynamizować globalną gospodarkę. W ocenie ekonomistów banku Goldman Sachs wzrost światowego PKB zbliży się w 2017 roku do górnej granicy korytarza, w którym tkwi od pięciu lat, czyli do 3,5 procent. W 2016 r. był blisko dolnej granicy, czyli 3 procent.

Polityczna niepewność

Strefę euro najprawdopodobniej czeka jednak lekkie spowolnienie wzrostu. Ankietowani przez agencję Bloomberg ekonomiści średnio szacują, że w przyszłym roku PKB Eurolandu powiększy się o 1,4 procent, po 1,6 procent w 2016 roku. Nie brak prognoz, że wzrost wyhamuje do 1 procenta. – Europejskiej gospodarce ciążył będzie gęsty kalendarz wydarzeń politycznych i związana z nimi niepewność – wskazuje Mark Wall, główny ekonomista Deutsche Banku. Te wydarzenia to m.in. wybory prezydenckie we Francji, a także parlamentarne w Holandii, Niemczech i być może we Włoszech. Do tego powrót inflacji związany z odbiciem cen ropy naftowej stłumi wzrost wydatków konsumpcyjnych, który był w ostatnich latach głównym motorem gospodarki Eurolandu.

Globalne ożywienie strefa euro odczuje jednak o tyle, że eksport zacznie dokładać się do wzrostu jej PKB, inaczej niż w 2016 r. Nawet jeśli rozwój Eurolandu wyhamuje, może się okazać, że jego struktura będzie korzystniejsza z polskiej perspektywy. – Polski eksport to w dużej części dobra pośrednie i komponenty dla przemysłu państw Europy Zachodniej. Zmiana struktury wzrostu strefy euro może się przyczynić do odbicia tempa wzrostu naszego eksportu – tłumaczy Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Rząd czeka rozczarowanie

Kluczowe dla perspektyw polskiej gospodarki będzie jednak to, co się stanie z inwestycjami, które od początku 2016 r. są w zapaści. To główna przyczyna spadku tempa wzrostu PKB z 3,9 procent w 2015 r. do około 2,6 procent w 2016 roku. – Jest bardzo prawdopodobne, że w trakcie 2017 roku wzrost PKB wróci powyżej 3 procent, choćby z powodu niskiej bazy odniesienia z tego roku, szczególnie w wypadku inwestycji – mówi „Rzeczpospolitej" Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO.

– Firmy mają wszelkie powody, żeby inwestować, tylko czekają na fundusze z UE. Ich uruchomienie powinno nastąpić w drugiej połowie 2017 r., choćby z powodu silnej presji politycznej – dodaje Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą" eksperci przeciętnie oczekują, że inwestycje zwiększą się o 2,5 procent, po załamaniu o szacunkowe 5,2 procent w mijającym roku.

Odbicie inwestycji nie będzie jednak wystarczająco silne, aby podbić tempo wzrostu gospodarki do 3,6 procent, jak rząd założył w projekcie ustawy budżetowej na 2017 r. Przeciętnie ekonomiści spodziewają się zwyżki PKB o 3,1 procent, a najwięksi optymiści o 3,4 procent. – Spadek liczby ludzi w wieku produkcyjnym będzie wiatrem w oczy naszej gospodarki. Potencjalne tempo wzrostu będzie się obniżać w kierunku 2 procent. Sukcesem tego i każdego kolejnego rządu będzie utrzymanie faktycznego tempa wzrostu w pobliżu 3 procent, mimo niesprzyjających tendencji demograficznych – zauważa Bujak.

Opinia

Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego

Tempo wzrostu polskiej gospodarki w 2017 r. ma szansę przekroczyć 3 procent. Warunkiem koniecznym jest odbicie inwestycji publicznych i prywatnych. Główną siłą napędową pozostanie konsumpcja, wspierana poprawiającą się sytuacją na rynku pracy oraz potężnym zastrzykiem transferów pieniężnych w ramach 500+. Wzrost konsumpcji to jednak za mało, zwłaszcza że niepewne są perspektywy eksportu. Oczekiwane wyhamowanie wzrostu gospodarczego w strefie euro oraz planowane rozpoczęcie wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE jest w tym względzie sporym zagrożeniem.

W żadnym z ośmiu lat urzędowania Baracka Obamy w Białym Domu amerykańska gospodarka nie urosła o 3 procent lub więcej. Tak fatalnego bilansu nie miał żaden prezydent od wielkiego kryzysu z lat 30 XX wieku. Nic dziwnego, że Donald Trump, który zastąpi Obamę w styczniu, niesie nadzieję na poprawę koniunktury w największej gospodarce świata, nawet jeśli jednocześnie wiele jego deklaracji – szczególnie dotyczących handlu międzynarodowego – może budzić przerażenie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Gospodarka USA rozczarowała. Słaby wzrost PKB w pierwszym kwartale
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze