To zmiana niewielka, ale znacząca, bo jednocześnie prognozę dla strefy euro ekonomiści z CE utrzymali bez zmian. Zakłada ona spadek PKB unii walutowej o 12 proc. W rezultacie gospodarka strefy euro nawet za dwa lata ma być o 2 proc. mniejsza niż w 2019 r., podczas gdy gospodarka Polski ma być o 5 proc. większa.
– Dwa miesiące temu prognoza spadku PKB Polski o 7,4 proc. nie budziłaby dużego zdziwienia. Obecnie, kiedy wiemy, jakie działania antykryzysowe zostały podjęte, istnieje duże prawdopodobieństwo, że skala recesji będzie jednak znacznie mniejsza – mówi nam Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
Zdaniem ekonomistów z PKO BP pesymizm OECD może wynikać z tego, że na pierwszy rzut oka polski rynek pracy jest bardzo wrażliwy na kryzys z powodu dużej roli zatrudnienia na czas określony i samozatrudnienia. W ich ocenie tarcze antykryzysowe skutecznie ograniczyły jednak wzrost bezrobocia. – To dobrze wróży szansom na dalszą odbudowę popytu konsumpcyjnego – ocenia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Według niego OECD, która swoje prognozy oparła teoretycznie na informacjach zbieranych do 4 czerwca, zdaje się nie brać pod uwagę tzw. danych wysokiej częstotliwości, dotyczących np. wartości transakcji kartami płatniczymi, zużycia energii elektrycznej i ruchu na drogach. – Te dane jednoznacznie wskazują, że gospodarka wyraźnie wychodzi z głębokiego dołka w kwietniu – mówi.
Czytaj także: Optymizm wraca nad Wisłę. Pozytywne sygnały z gospodarki
Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ, podkreśla, że pozytywne dla Polski wieści płyną też z zachodniej Europy. – Uwzględniając skalę ogłoszonej w Polsce i w Europie stymulacji fiskalnej, wahadło lekko przesunęło się w kierunku bardziej optymistycznego scenariusza – mówi. – Bardzo istotna będzie sytuacja epidemiologiczna na jesieni, gdyż bazowe scenariusze powszechnie zakładają brak jesienno-zimowego zamrożenia gospodarki – dodaje.