– Sytuacja epidemiczna w Polsce i Europie jest bardzo poważna. Wirus powrócił z siłą znacznie większą niż wiosną tego roku. Rekordy zakażeń padają na całym kontynencie. Także w Polsce zmagamy się z rosnącą każdego dnia liczbą zakażeń – powiedział premier Mateusz Morawiecki w orędziu wyemitowanym w piątek wieczorem w największych stacjach telewizyjnych. W ten sposób tłumaczył, dlaczego konieczne jest, by Polacy zastosowali się do kolejnych restrykcji.
A jest ich niemało. Po obowiązkowych maseczkach (także na wolnym powietrzu), zdalnej nauce w szkołach średnich i zamknięciu basenów i siłowni, które obowiązują od ubiegłego tygodnia, przyszła pora na kolejne. Mają one na celu głównie zmniejszenie liczby osób w przestrzeni publicznej, a także ochronę osób starszych.
Teraz do szkoły będą chodziły tylko dzieci z klas młodszych oraz przedszkolaki. Premier Mateusz Morawiecki podczas piątkowej konferencji prasowej tłumaczył, że „dla dzieci, które dopiero rozpoczynają naukę, edukacja w trybie stacjonarnym jest bardzo ważna ze względów psychicznych". A epidemiolodzy podkreślają, że prawdopodobieństwo zachorowania przez dzieci do 10. roku życia jest minimalne lub ma przebieg bezobjawowy.
Dodatkowo dzieci między godziną 8 a 16 będą mogły poruszać się wyłącznie pod opieką osoby dorosłej. Same, wyjątkowo, będą mogły iść tylko do szkoły. To ma zapobiegać sytuacji, gdy podczas nauki zdalnej uczniowie będą zajmować się życiem towarzyskim. Tak było np. na wiosnę i przyczyniło się do rozprzestrzenienia wirusa.
Dla gości zamknięte będą także restauracje, kawiarnie, lokale gastronomiczne i puby, które teraz mogą serwować dania wyłącznie na wynos. – To obostrzenie planujemy na razie na okres dwóch tygodni, z możliwością przedłużenia – tłumaczył premier, podkreślając, że są to zazwyczaj małe, rzadko wietrzone pomieszczenia pełne gości. W których w dodatku nie nosi się maseczek.
Zakazane są także spotkania w grupach większych niż pięć osób. Po zakończeniu obecnie trwających turnusów zostaną zamknięte sanatoria.