Przed tygodniem w Polsce z użyciem Comirnaty, szczepionki mRNA firm Pfizer i BioNTech ruszyły szczepienia przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2. W pierwszym etapie szczepienia dostępne są dla medyków.
Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym zaszczepiona została też grupa kilkunastu znanych osób. Pierwszą dawkę szczepionki otrzymali m.in. były premier SLD Leszek Miller oraz Krystyna Janda, Radosław Pazura, Wiktor Zborowski, Edward Miszczak, Michał Bajor, Maria Seweryn, Magda Umer, Mariusz Walter czy Mariola Bojarska-Ferenc.
Adrian Zandberg ocenił, że w sprawie szczepień w WUM „koń, jaki jest, każdy widzi”. „Nie mam większych złudzeń co do polskich kręgów biznesowo-celebryckich, więc nie jestem całą tą historią szczególnie zdziwiony. Podobnie jak nie zaskoczył mnie pan prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak, który uważa, że wszystko jest w porządku, bo powinniśmy przede wszystkim dbać o elity. Ja uważam inaczej” - napisał na swoim koncie na Facebooku.
Polityk Razem nie widzi powodu,„szczepić poza kolejnością rodzinę bogatego biznesmena”. „Cała ta historia - i ta część, która została ujawniona, i ta, która krąży po sejmowych korytarzach - pokazuje niestety, jak bardzo dostęp do ochrony zdrowia jest w Polsce zależny od pozycji klasowej. Są politycy, którzy uważają, że to OK. Ja się do nich nie zaliczam. Ten klasowy charakter ochrony zdrowia to patologia, która podważa zaufanie Polaków do swojego państwa. Państwa, które jest wspólne i należy do wszystkich, a nie do elity” - zauważył poseł Lewicy, podkreślając, że nie jest istotne, czy chodzi o elitę liberalną, czy Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem Zandberga „ewidentnie zawiódł nadzór, który powinien obejmować kontrolę uprawnień do szczepionki”.