Jak informuje Interdyscyplinarne Centrum Modelowania UW, które stworzyło model rozprzestrzeniania epidemii, masowe protesty mogą zwiększyć rozprzestrzenianie się zarażeń nawet o 5000 przypadków dziennie. Autorzy przyznają jednak, że nie znają dokładnych danych i przyjęli tylko „pewne założenia” przy konstrukcji modelu.
A tymczasem na ulicach w protestach, które są pokłosiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego, nadal spotykają się setki tysięcy osób. Nie tylko w niewielkich grupach, jak to ma miejsce w małych miejscowościach, ale i w wielotysięcznych manifestacjach w tych największych miastach. Stanisław Karczewski, chirurg i senator PiS, komentuje w tvp.info, że protesty będą miały „ogromny wpływ na statystyki liczby zachorowań w następnych dniach”.
Protesty odbywają się ciągle i na całym świecie. W 2020 roku było ich równie wiele. Miliony ludzi protestowało od rasizmu i korupcji po sporne wyniki egzaminów i wyborów, czy wadliwe ustawy i wyroki. Ten rok różni się jednak od poprzednich tym, że protesty przebiegają w trakcie globalnej pandemii. Doprowadziło to do sytuacji, w której w wielu miejscach zakazano organizowania dużych zgromadzeń, w tym właśnie protestów. Ich uczestnicy są aresztowani, pacyfikowani przez policję i oskarżeni o łamanie zasad blokady epidemiologicznej podczas demonstracji.
Ponieważ wirus SARS-CoV-2 nadal rozprzestrzenia się, politycy już teraz obwiniają o nowe przypadki zachorowań na koronawirusa masowe protesty. Tłum na demonstracjach jest bardzo widoczny i staje się idealnym kozłem ofiarnym dla problemów, które są znacznie bardziej złożone, a są prawie wyłącznie w gestii rządu. Niektórzy politycy traktują je z jawną wrogością, a minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił właśnie kolejną, nową strategię rządu w walce z Covid-19. Jednak na pytanie: czy protesty wywołują wzrost zachorowań na koronawirusa? Naukowcy odpowiadają: mają raczej znikomy wpływ.
Po przeanalizowaniu wielu protestów, które miały miejsce w 2020, w tym tych wielkich w Stanach Zjednoczonych odbywających się pod hasłem Black Lives Matter, naukowcy uważają, że ryzyko rozprzestrzeniania wirusa jest prawdopodobnie niższe na zewnątrz niż wewnątrz budynków, tym bardziej, że większość protestujących nosi maski. Oczywiście ryzyko istnieje, ale zdaniem badaczy, największy wpływ na rozprzestrzenianie zarazy niosą bliskie interakcje między policją a protestującymi, stosowanie substancji chemicznych, takich jak gaz łzawiący czy spray pieprzowy, które podrażniają błony śluzowe, powodując katar i kaszel, a także aresztowania i przetrzymywanie protestantów w ciasnych wnętrzach wozów policyjnych i aresztach.