Szanujmy wspólne miejsca w mieście

Wiosna – więc działki, ogródki działkowe. To przedmiot pożądania i zazdrości. Prawie 30 proc. z nas ma działkę lub ktoś w rodzinie ją posiada. Czas na działce spędza co szósty dorosły Polak, 23 proc. mieszkańców miast.

Aktualizacja: 27.03.2017 06:55 Publikacja: 27.03.2017 06:19

Olgierd Roman Dziekoński

Olgierd Roman Dziekoński

Foto: rp.pl

Aktywni działkowicze to ci w wieku 25–34 lata, ze średnim wykształceniem, pracownicy usług, robotnicy niewykwalifikowani, pracujący na własny rachunek, mieszkańcy małych miast (do 20 tys. mieszkańców) i większych aglomeracji (od 100 tys. do 500 tys. mieszkańców). Częściej są to osoby dobrze sytuowane. Ale co ważniejsze, badania CBOS wskazują, że aż 88 proc. spośród nas uważa, że w miastach powinny być ogródki działkowe.

To więcej osób niż ci, którzy już mają działki lub z nich korzystają. A więc miasto to ogród działkowy. Spędzamy w nim czas na działce. Miasto bez ogrodów jest niepełne. Dlaczego więc ktoś ich nie docenia? Przecież ogródki mają już w Polsce 120 lat, w Europie funkcjonują od początku XIX wieku.

W Polsce mamy milion działek i kilka milionów ludzi, którzy z nich korzystają. Większość z nas chce, aby dalej były działkami. Bo gdy pytamy, czy zamiast ogrodów powinny być budynki mieszkalne, to tylko 11 proc. z nas tak uważa, 80 proc. jest przeciw. Ale też bardziej chcielibyśmy móc w nich przebywać, niekoniecznie je uprawiać, ale móc korzystać z radości ich zieleni. Bo gdy pytamy, czy powinny być przeznaczane na ogólnodostępne tereny parkowe, to 35 proc. uważa, że tak, 50 proc. – że nie. A więc miastom, nam wszystkim, potrzeba parków. Gdzie moglibyśmy się spotkać, być razem, ale też oderwać się od codzienności mieszkania.

Ogródki w miastach są grodzone. Cóż, przypomnijmy sobie, że parki kiedyś też były grodzone, nie były ogólnodostępne. Otwierajmy więc ogródki działkowe. Polski Związek Działkowców podjął w 2016 roku uchwałę o otwarciu rodzinnych ogrodów działkowych dla nas wszystkich – seniorów, dzieci, niepełnosprawnych. Otwierają się więc społeczności działkowców, czasem z obawą, żeby nie pojawili się wandale. Czy jednak otwarty ogród działkowy ma oznaczać możliwość zamieszkiwania w nim przez cały rok? W parku nie mieszkamy, możemy się nim cieszyć, przebywać w nim. Mieszkamy w domu. Ale dylemat jest, bo na urlopie czy weekendowym wyjeździe chcielibyśmy być u siebie na działce.

Tylko na miesiąc? Emeryt ma trochę dłuższy urlop, a tu lato, może więc na dłużej. Ogranicza nas wielkość domku – 35 mkw. No i współdziałkowicze, bo przecież śmieci, ścieki, woda. Ktoś za to musi płacić. Więcej, to trzeba zbudować. Ale to łatwiejsze przy współpracy z samorządami. Bo działkowa infrastruktura to współdziałanie z miastem. Są i lokalne sukcesy: Wejherowo, Suwałki, Częstochowa, Zabrze. Dobrze tu się sprawdza formuła funduszy obywatelskich, czyli współdziałania.

 

Ale otwarty ogród działkowy to również potrzeba pilnowania,  a więc kamery w ogródku działkowym, a to dziwnie tu wygląda. Bo przecież ogródek działkowy to lokalna społeczność.

Ogrodzenia - do metra wysokości. Działkowcy chcą mieć ogródki rekreacyjne, może trochę upraw - tak deklaruje 50 proc. z nich. Czysta rekreacja - to plan ponad 20 proc. Wielu korzysta z działki od ponad 30 lat - to 20 proc. spośród działkowców, a więc jest to dla nich swoistego rodzaju drugi dom, tylko w mieście.

Czy to  substytut marzenia o mieście - ogrodzie i poszukiwania obecności natury w betonie miasta? Czy jest to bardziej poszukiwanie społeczności wspólnych emocji? Bo każdy ogród to społeczność - ze wszystkimi konfliktami, ze wszystkimi emocjami wspólnego życia. To taki minisamorząd ogródkowy. A mamy prawie 4700 takich miasteczek.

Chcemy ogrodów działkowych w mieście, ale czy potrafimy je budować od nowa, czy chcemy je utrzymać. Tylko 60  proc. z nich jest gwarantowane planami miejscowymi. A nacisk urbanizacyjny jest silny.


Szanujmy wspólne miejsca w mieście. Szanujmy każdą zdolność współpracy między ludźmi, nawet wtedy, kiedy tworzy emocje, bo przecież większość z nas chce, aby w miastach były ogrody.

Aktywni działkowicze to ci w wieku 25–34 lata, ze średnim wykształceniem, pracownicy usług, robotnicy niewykwalifikowani, pracujący na własny rachunek, mieszkańcy małych miast (do 20 tys. mieszkańców) i większych aglomeracji (od 100 tys. do 500 tys. mieszkańców). Częściej są to osoby dobrze sytuowane. Ale co ważniejsze, badania CBOS wskazują, że aż 88 proc. spośród nas uważa, że w miastach powinny być ogródki działkowe.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu