Za rozwód z Unią Europejską Johnson oddałby nawet Ulster

Irlandia Północna, a nie całe Królestwo, pozostaje po brexicie w jednolitym rynku: taki jest pomysł premiera na porozumienie z Brukselą.

Aktualizacja: 09.09.2019 20:27 Publikacja: 09.09.2019 18:26

Za rozwód z Unią Europejską Johnson oddałby nawet Ulster

Foto: AFP

Boris Johnson dawkuje złe wiadomości dla unionistów. Na początku ubiegłego tygodnia, jakby mimochodem, oświadczył, że całą Zieloną Wyspę mogłyby połączyć wspólne zasady kontroli żywności. W czwartek przyznał, że taki układ mógłby też objąć „inne sektory gospodarki". A w poniedziałek w trakcie pierwszej po objęciu sterów rządu wizyty w Dublinie zapewniał irlandzkiego premiera Leo Varadkara: „mam jedno przesłanie, do którego chcę cię przekonać, Leo: znajdźmy porozumienie, doprowadźmy do porozumienia".

Perspektywa tzw. backstopu ograniczonego wyłącznie do Zielonej Wyspy wywołuje gwałtowny opór Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP).

– Jesteśmy przeciwni tworzeniu barier między Ulsterem a resztą Królestwa. To jest nasz największy rynek zbytu. W całej Wielkiej Brytanii powinny obowiązywać jednolite regulacje – mówi „Rz" rzecznik DUP Clive McFerland.

W nowym układzie granica celna przebiegałaby przez środek Morza Irlandzkiego. Towary przewożone statkami z Liverpoolu do Belfastu podlegałyby więc kontroli sanitarnej i celnej, tak jakby Irlandia Północna była innym krajem niż reszta królestwa. Unioniści obawiają się, ze byłby to pierwszy krok ku oderwaniu Ulsteru. Tym bardziej że od podziału wyspy w 1921 r. udział protestantów w Ulsterze spadł z 65 do 48 proc., a katolików wzrósł z 35 do 48 proc. Zgodnie z Porozumieniem Wielkopiątkowym, jeśli większość mieszkańców Irlandii Północnej chce zjednoczenia wyspy, Londyn jest zobowiązany przeprowadzić w tej sprawie referendum.

Poprzedniczka Johnsona, Theresa May, odrzuciła backstop ograniczony do Ulsteru, bo jej większość w Izbie Gmin opierała się na dziesięciu posłach DUP. Obecny premier nie ma takiego problemu, gdyż po wyrzuceniu z Partii Konserwatywnej 21 deputowanych przeciwnych wyprowadzeniu kraju za wszelką cenę z Unii i tak stoi na czele rządu mniejszościowego.

DUP nie jest już też potrzebna torysom w perspektywie nadchodzących wyborów. Zmęczeni trwającą od trzech lat blokadą rozmów o brexicie mieszkańcy sześciu brytyjskich hrabstw w Irlandii masowo odwracają się od DUP na rzecz proeuropejskiej Alliance Party. Sondaż dla gazety „Belfast Telegraph" pokazuje, że aż 58,4 proc. mieszkańców prowincji popiera wprowadzenie wspólnych regulacji dla Republiki Irlandii i Irlandii Północnej. To niemal dokładnie tyle, ile w referendum w 2016 r. głosowało w Ulsterze za pozostaniem w Unii (55,8 proc.).

Pomysł Johnsona nie może być odrzucony przez Dublin, bo stanowi wyraźny krok ku zjednoczeniu Wyspy. – Od samego początku mówiliśmy, że możemy zaakceptować backstop ograniczony do samej Irlandii – przyznał Leo Varadkar.

W strategii Johnsona jest nie tylko miejsce na marchewkę, ale także na kij. Taką rolę odgrywa groźba bezumownego brexitu 31 października, co oznaczałoby katastrofę gospodarczą dla Republiki Irlandii i zmusiłoby Dublin do wprowadzenia kontroli na granicy z Irlandią Północną.

– Tak jak ty przeprowadziłem analizę skutków twardego brexitu zarówno dla nas, jak i dla was. Oczywiście, możemy to przeprowadzić, ale byłoby to sprzeczne z interesem państwa, do czego wszyscy jesteśmy zobowiązani – powiedział Johnson do Varadkara.

W poniedziałek parlament zakończył co prawda procedurę przyjęcia ustawy, która zobowiązuje premiera do wystąpienia do Brukseli o odłożenie rozwodu o kolejne trzy miesiące, jeśli na szczycie UE 17–18 października nie doprowadzi do porozumienia z Unią. Ale źródła na Downing Street przyznają, że ekipa Johnsona szykuje plan „storpedowania" tych przepisów, choć „w ramach obowiązującego prawa". Miałoby to polegać np. na odmowie współpracy z Brukselą formalnie pozostającego w Unii kraju (Londyn np. nie wysłałby swojego komisarza), co miałoby zniechęć kraje UE do zgody na zwłokę w brexicie (szef francuskiego MSZ Jean-Yves Le Drian już podał w wątpliwość sens dalszego przedłużenia rozmów z Brytyjczykami).

Inny pomysł polegałby na pozwaniu parlamentu do Sądu Najwyższego za próbę przejęcie kompetencji władz wykonawczych. Najprostszy sposób przeforsowania twardego brexitu poprzez przedterminowe wybory, w których duże szanse na wygraną mieliby torysi, został w poniedziałek odrzucony przez większość parlamentarną. Prace Izby Gmin zostały zawieszone do 14 października. Spiker John Bercow zapowiedział, że ustąpi najpóźniej 31 października.

Do przełomu w Dublinie jednak nie doszło. Varadkar nie chce sprawić wrażenia, że zbyt łatwo ulega dawnej potędze kolonialnej. Nie jest jasne, jak parlament Irlandii Północnej miałby uzyskać wpływ na zmiany regulacji jednolitego rynku, czego domaga się Johnson. Do porozumienia zapewne dojdzie dopiero na szczycie UE 17–18 października.

Boris Johnson dawkuje złe wiadomości dla unionistów. Na początku ubiegłego tygodnia, jakby mimochodem, oświadczył, że całą Zieloną Wyspę mogłyby połączyć wspólne zasady kontroli żywności. W czwartek przyznał, że taki układ mógłby też objąć „inne sektory gospodarki". A w poniedziałek w trakcie pierwszej po objęciu sterów rządu wizyty w Dublinie zapewniał irlandzkiego premiera Leo Varadkara: „mam jedno przesłanie, do którego chcę cię przekonać, Leo: znajdźmy porozumienie, doprowadźmy do porozumienia".

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787